To pierwsze folkowe DVD, jakie tu recenzuje, ale zaręczam, że nie ostatnie. Ten nośnik staje się coraz bardziej popularny – przybywa też grup folkowych wydających na nim swoje materiały.
Płyta zawiera kilka teledysków, koncert i materiały dodatkowe. Warto zaznaczyć, że również filmy z realizacji teledysków zawierają fajny podkład muzyczny grany przez zespół. Dlatego też podana powyżej liczba ścieżek to dość umowna sprawa.
Co takiego gra zespół Lingalad? Najprościej byłoby nazwać tą muzykę fantasy folkiem. Sporo w niej odwołań do Tolkiena, co poznać można po niektórych tytułach – teksty bowiem są po włosku, co sprawia, że dla mnie są one zupełnie niedostępne.
Giuseppe Festa, lider zespołu, jest jednym z najciekawszych twórców współczesnych piosenek i melodii folkowych, jacy obecnie piszą we Włoszech. Inspiracje klimatami fantasy sprawiają, że muzyka Lingalada jest bardzo eteryczna i ulotna. Potęgują to bardzo ciekawie zrealizowane teledyski, w których sporo mglistych lasów, ognisk, wilków, pięknych pól i gór.
Ciekawy jest też koncert zespołu. Spokojna muzyka wypełnia salę, a widzowie siedzą oczarowani.
Płyta jest doskonale zrealizowana. Oby więcej takich na folkowej scenie.
Page 177 of 285
Szkocki magazyn „Fiddle On” nazwał Jamie`go Lavala „Nową Gwiazdą Starego Świata”. Miało to miejsce po wygraniu przez niego w 2002 roku konkursu na Najlepszego Szkockeigo Skrzypka w Stanach Zjednoczonych.
„Shades of Green” to album, który artysta nagrał w rok później, z udziałem zaprzyjaźnionych muzyków. Presja po zwycięstwie była pewnie spora, stąd też dostajemy do rąk świetną płytę.
O dziwo nie ma tu wyłącznie szkockich melodii – już na starcie Jamie raczy nas czymś bretońskim, z resztą do tej krainy później jeszcze powraca. Podobnie jest z Irlandią, z której wiele czerpie, zarówno repertuarowo, jaki i stylistycznie.
Wśród mniej lub bardziej znanych (i świetnie zaaranżowanych) melodii pojawia się m.in. utwór Ronana Hardimana „Cry of the Celts” z show „Lord of the Dance”, tak oto widzimy, że współczesne kompozycje, inspirowane tradycją stają się z czasem kanonem folkowym.
Płyta jest dość spokojna, melodie zagrane z wielkim wyczuciem. Jednocześnie nie można powiedzieć, żeby dwanaście wiązanek, którymi uraczył nas Jamie, mogło kogoś znużyć. Raczej wątpię.
Mimo, że sporo tu tradycyjnego grania, to często coś nowszego zaplącze się w sprawy aranżacyjne. Wspierający Jamie`go muzycy, to również niezły skład. Hanssjoerg Scheid i Stanley Greenthal współtworzyli z nim Malie Laval Trio – pierwszy amerykański skład zaproszony na Scottish Fiddle Festival.
Płyta „Shades of Green” udowadnia, że to wyróżnienie było całkowicie zasłużone.
Dougie to mistrz pięknych piosenek. Od czasu, gdy zakochałem się w jego „Caledonii” pilnie śledzę wszystko co nagra. By dobrze zrozumieć geniusz tego twórcy cofałem się nawet do czasów, kiedy grał i śpiewał w Tannahill Weawers. Jednak mimo, że to dobra grupa, to wolę Dougiego solo.
Właściwie można tego sympatycznego Szkota zaliczyć do tzw. „nudziarzy”, czyli balladzistów preferujących spokojne, łagodne i przede wszystkim ładne utwory. Te, które pisze i wykonuje Dougie są dodatkowo podbarwione celtyckim folkiem.
Na płycie „Whitewash” nie brakuje dobrych piosenek. „Rescue Me”, „Family of the Mountains” i „Until We Meet Again” to tylko niektóre z nich.
Polecam ten, podobnie jak i pozostałe albumy tego nietuzinkowego artysty.
Bardzo przyjemna muzyka folkowa, o andaluzyjskich korzeniach. Dotąd niewiele takiej słuchałem, ale i tak Contradanza są dla mnie w tym momencie bardzo dobrym zespołem. Nawet bez konkretnych odwołań muzycznych ta grupa z Sevilli robi wrażenie, jako naprawdę dobry folkowy band.
Większość kompozycji, to tradycyjne utwory w nowych aranżacjach. Wśród nich takie perełki, jak „Rico Franco”, „El Burro” i „Coplas”.
Ciekawe są jednak również kompozycje autorskie, jak choćby instrumentalny „Dos Mudanzas”, czy piękna ballada „Alta Mar”, co znaczy pewnie tyle co „Stare morze” – z drugiej strony moje zdolności lingwistyczne w tym kierunku nie są aż tak dobre, wybyć tego pewnym.
Jednak choćby dla tej ostatniej piosenki warto posłuchać płyty. Gwarantuje jednak, że znajdziecie na niej dużo więcej ciekawych momentów.
Swoją nazwę grupa zawdzięcza Kompanii Górniczej, która powstała w 1844 roku. Zespół muzyczny nie ma z nią w sumie wiele wspólnego, może poza tym, że w kopalniach w Asturii pracowali górnicy różnych narodowości, a AMC sięgają po różne wpływy muzyczne.
Podstawa, to asturyjski folk-rock, trochę w stylu Milladoiro. Jako że jednym z założycieli kapeli jest mieszkający w Hiszpanii Amerykanin, Michael Lee Wolfe, to nie zabrakło wpływów nie tylko amerykańskiego folku, ale też country. Mamy tu choćby amerykańską balladę górniczą „A Miner`s Lifegaurd”, choć zaśpiewana po hiszpańsku, jako „La Trova Del Mineru”, wciąż brzmi amerykańsko.
Mamy tu świetne folk-rockowe utwory, ot choćby tradycyjną muneirę zagraną z pianinkiem i perkusją, czy irlandzkie reele. Dominują utwory dość lekko i zwiewnie zagrane. Myślę, że to, co uwodziło niedawno polskich słuchaczy w przypadku grupy Felpeyu, zadziałałoby również przy Asturiana Mining Company, choć ci ostatni grają jakby nieco ostrzej.
Zdania na temat tego albumu są podzielone. Jedni twierdzą, że to najlepszy album studyjny, jaki Stivell nagrał kiedykolwiek, inni, że najlepszy ze wczesnego okresu. Tak czy owak – majstersztyk.
Zaczyna się niewinnie, od dobrego, po prostu dobrego utworu „Susy Mac Guire”. Do niego, jak i do wielu innych z tej płyty Alan jeszcze nie raz wracał. Irlandzki „Ian Morrison Reel” w folk-rockowej wersji, to już znak czasów. Lata 70-te to okres kiedy ta muzyka w Europie dopiero się wykluwała. Stivell jest dziś jednym z jej ojców.
„She Moved Through The Fair” ma świetną aranżację, ale z angielskim Stivella nie było wówczas najlepiej. Mimo to, jego bardzo lamentowa wersja stała się punktem wyjścia dla wielu innych wykonawców. To samo można powiedzieć o „Metig”.
W „Can Y Melinydd” mamy do czynienia z rzadko grywanym, acz bardzo ciekawym folkiem z Walii. Tym razem w wersji dość zabawowej, ale i tak ciekawie urozmaicającej zbiór. Podobnie jest z gaelickiem „Oidhche Mhait”.
Bretońskie „An Dro Nevez” pewnie było jednym z pierwszych rockowo zagranych bretońskich tańców – dziś wielu gra właśnie tak, z nieco połamanymi, jazzowymi rytmami perkusji. Podobnie ma się rzecz z piosenką „Brezhoneg` Raok”, autorskim utworem Alana.
Również akustycznie Stivell daje sobie tu świetnie rade w wokalnym „Maro Ma Mestrez”.
Jeden z najlepszych utworów z repertuaru Alana Stivella, to „Kimiad”, bardzo klimatyczny i jednocześnie świetnie na tej płycie zagrany. Nie ma tu takiej pompatyczności, jaka później wykonawca mu nadal, choćby na płytach koncertowych.
To naprawdę świetna płyta, zwłaszcza, że przypada na okres, kiedy Stivella nie podniecały jeszcze klawiszowe brzmienia. A przecież można osiągnąć i bez nich klimat, niemal new age`owy – posłuchajcie choćby „An Hani A Garan”.
Grupa powstała w 1988 roku w środowisku lubelskich studentów. Inspiracją dla ich pierwszych utworów była ludowa muzyka Beskidu Niskiego i Bieszczad, wkrótce też poszerzyli nieco ten zasięg. Szybko też zaczęli przeplatać ze sobą tematy łemkowskie, huculskie, polskie i ukraińskie i białoruskie, żonglując jednocześnie warstwą tekstową utworów. Mimo iż wywołało to sprzeciw niektórych, co bardziej konserwatywnych krytyków, to zywiołowa, akustycznie zagrana muzyka porwała serca publiczności. Z czasem nawet malkontenci przekonali się do tego co proponuje Orkiestra.
Zespół nagrał cztery płyty („Czas do domu”, „Kraina Bojnów”, „Z dawna dawnego” i „Jeden koncert”), oraz kasetę („Muzyka gór”).
Wielkim ciosem dla zespołu była śmierć w grudniu 2003 roku wokalistki Anny Kiełbusiewicz, znanej również z działalności ze swym własnym zespołem – Ania z Zielonego Wzgórza. Już w 2004 roku Orkiestra z nową wokalistką podjęła prace nad kolejnym albumem noszącym tytuł „O miłości przy grabieniu siana”.
Aktualny skład zespołu:
Bogdan Bracha – skrzypce, sopiłki, śpiew
Elżbieta Rojek – śpiew
Agnieszka Kołczewska – instrumenty perkusyjne
Ania Bielak – skrzypce, śpiew
Marcin Skrzypek – mandolina, cymbały, drumle, gitary, śpiew
Robert Brzozowski – kontrabas
Piotr Majczyna – mandola, lira korbowa, saz, śpiew
Amerykańską grupę LumiNescent Orchestrii załozyli Sxip Shirey (będacy również uznanym kompozytorem muzyki… cyrkowej) i Rima Fand, początkowo jako żart sceniczny. Wkrótce ów żart stał się pełnoprawnym zespołem, choć do dziś nie brakuje muzykom tej grupy humoru.
U podstaw brzmienia LumiNescent Orchestrii leży tradycyjna muzyka bałkańska, z ciągotami w kierunku klimatów cygańskich i klezmerskiego ethno-jazzu.
Żywiołowe wykonania tradycyjnych tematów sprawiają, że LumiNescent Orchestrii stawia się często w jednej linii z kapelami folk-rockowymi, czy nawet punk-folkowymi. Faktem jest, że pod względem energii amerykańscy Bałkańcy nie ustępują punkowcom. Niekiedy potrafią jednak zagrać bardzo melancholijnie, a nawet pojamować jazzowo. Jest to niewątpliwie wpływ różnych undergroundowych nisz muzycznych z których wywodzą się członkowie zespołu.
Skład grupy:
Rima Fand – skrzypce
Kaia Wong – skrzypce
Julie Carney – skrzypce
Sarah Alden – skrzypce
Aaron Goldsmith – guitarron)
Sxip Shirey – gitara rezofoniczna, róg i melodika
Bretońska grupa Hudel znana jest z żywiołowych wykonań muzyki celtyckiej charakterystycznej dla Półwyspu Armorykańskiego. Obok bretońskich tańców zdarzy im się czasem zagrać irlandzkiego jiga, lub walijską balladę.
Nazwa grupy oznacza po bretońsku tyle, co „magiczny”.
Członkowie zespołu grali bądź grają w takich zespołach, jak Skeduz, Arcady, Orion, czy Kornog.
Gwiazdą zespołu jest dudziarz Ronan Le Bars.
Korzenie grupy Forann tkwią w projekcie Biesiada Okpiświatów, którego twórcą był Andrew John Nixon, przebywający w Polsce przed kilkoma laty Szkot. Obecna nazwa wywodzi się z książki Roberta Graves`a „Biała Bogini”, oznacza ona literę „F” w celtyckim piśmie ogham. Zespół posługuje się nią od czerwca 2001 roku.
Poza stałym składem w zespole pojawia się czasem kolejny Szkot – Stephen Green, grający na dudach.
Skład zespołu:
Sylwia Chludzińska – śpiew
Rafał Mazur – akustyczna, bezprogowa gitara basowa
Jakub Gałka – skrzypce
Maciej Mąka – gitara akustyczna
Tomasz Nazarewicz – flet poprzeczny, flażolety, nei
Sławomir Kuć – akordeon guzikowy
