Był taki czas, kiedy dzięki kasetowej reedycji płyty „Vittrad” szwedzka grupa Garmarna stała się w Polsce zespołem kultowym. Do spółki z fino-szwedzką Hedningarną (której muzyk, Anders Norudde, pojawia się gościnnie na tej płycie Garmarny), grupy te ukształtowały u wielu naszych folkowców wzorzec skandynawskiego folku. Jako że poprzeczka była zawieszona dość wysoko, mało komu udało się do tej pory do niej doskoczyć. Obie grupy (choć Garmarna bardziej) sięgały po tradycyjny materiał, poddając go nowoczesnej obróbce, bez utraty jego pierwotnej energii.
Kategoria: Recenzje (Page 1 of 213)
Austriacka grupa Paddy Murphy to miejscowi reprezentanci irlandzkiej sceny folk-rockowej. Jak przystało na zespół, który ma coś do powiedzenia, łączą tradycyjny materiał z własnymi piosenkami, starając się by brzmiało to spójnie i ciekawie. Efekt tych starań jest więcej niż zadowalający, zwłaszcza że płyta brzmi rewelacyjnie.
Marita Johansson, Jonas Liljeström i David Odlöw to muzycy, którzy mieszkają w Göteborgu i tworzą tam jeden z ciekawszy zespołów folkowych, znany jako Salamander. Marita jest znaną wykonawczynią ballad folkowych, dzięki swoim korzeniom sięga często po repertuar romski z Europy Wschodniej i Rosji. Jonas ma z kolei doświadczenie w muzyce nordyckiej i irlandzkiej. David jest multiinstrumentalistą, który parał się już różnymi gatunkami muzyki, nie tylko folkiem. Z ich doświadczeń powstała piękna płyta, zatytułowana po prostu „Salamander”.
Początki Shafy sięgają roku 2018, personalnie ten skład rozpięty jest gdzieś pomiędzy Wrocławiem a Cieszynem. I tu kończy się prosta część opisu tej płyty, bo w utworach zespół namieszał tak bardzo, że najprościej będzie ich granie opisać jako „muzyczna kuchnia fusion„.
O Annie Stadling można powiedzieć przede wszystkim że zasługuje na wiele więcej, niż osiągnęła w swojej muzycznej karierze. Niby w swojej rodzinnej Szwecji jest dość rozpoznawana, głównie jednak dzięki grze na gitarze w zespole Hovet, który towarzyszy na scenie innemu songwriterowi Larsowi Winnerbäckowi. Tymczasem zarówno głos, jak i jej własne pomysły na aranżacje piosenek zasługują na uwagę.
Okładka prezentuje szaloną ferajnę z grupy Troty w jakiejś drewutni, na dodatek logo wygląda na zabite dechami. Ani chybi musi tu chodzić o jakieś trociny, a muzykantom pochrzaniło się w nazwie… Jednak bez względu na to co naprawdę oznacza słowo Troty, to po przesłuchaniu płyty jestem za tym, żeby dopisali sobie na zakończenie literkę L. Ten materiał to prawdziwy dynamit i aż się człowiek cieszy że takie rzeczy gra się w Polsce.
Jeżeli Argentyna nie kojarzy się wam z celtyckim graniem, najwyższy czas, byście zmienili zdanie. Aires Bastardos to właśnie argentyńscy przedstawiciele punk-folka. Patronami tej odmiany tzw. Paddy Punka są takie zespoły jak The Pogues i Flogging Molly.
Poczynania niemieckiej (właściwie to niemiecko-austriacko-szwajcarskiej) grupy Faun śledzę od 20 lat, czyli od przełomowej płyty „Licht”, na której zespół odszedł od jarmarczno-folkowych inspiracji muzyką dawną, w kierunku pogańskiego fantasy folku. Wprawdzie nie wszystkie późniejsze nagrania tej grupy wpadły mi w ręce, jednak, gdy mam możliwość nadrobienia tych zaległości, chętnie z niej korzystam. Dokładnie tak jest w przypadku tej płyty.
Album „Alter Etno” grupy Oratnitza to ciekawy przykład współczesnej bułgarskiej muzyki folkowej. Sam zespół uważany jest za prawdziwą perełkę tamtejszej sceny. Muzykom udało się wnieść świeży powiew do tradycji ludowej, prezentując ją w nowoczesnym kontekście.