
Lee Hazlewood – „Cowboy in Sweden”
W 1970 roku reżyser Torbjörn Axelman nakręcił dla szwedzkiej telewizji psychodeliczny paradokument „Cowboy in Sweden”, opowiadający historię podróży tytułowego Amerykanina po Szwecji. W głównej roli wystąpił wówczas pochodzący z Oklahomy piosenkarz country Lee Hazlewood.

Już jakiś czas temu straciłem z oczu… czy raczej z uszu amerykańską grupę Wilco. Kiedy zasłuchiwałem się w ich płytach, byli właśnie w trakcie romansu z tekstami Woody Guthriego, którego utwory w nowych wersjach nagrywali z Billym Braggiem.
Od pierwszych dźwięków piosenki „10 000 Miles Away” na krążku panuje bardzo fajny nastrój. Lekkie, folk-rockowe aranżacje zachowują oryginalne struktury utworów, dodając im jedynie charakterystyczny „drive”. Na dodatek dobór utworów jest bardzo udany.
Coś starego, coś nowego i coś norweskiego – to przepis, według którego od lat powstają kolejne studyjne albumy amerykańskiej grupy Tempest. Jako że w moim osobistym rankingu jest to najlepsza tamtejsza grupa grająca celtyckiego rocka, każda ich kolejna płyta sprawia, że z dużą uwagą zasiadam przez głośnikami.
Nietypowa muzyka nietypowego zespołu. Instrumentarium wydaje się stricte folk-rockowe (gitary, banjo, mandolina, skrzypce, kontrabas i perkusja), rzut oka na okładkę i wkładkę płyty sugeruje amerykańskie granie, a tytuły nawet odrobinę bluesa. I rzeczywiście wszystko to jest – amerykański folk, trochę nowocześniejszych brzmień w stylu americana, szczypta tradycyjnego country, bluegrass a nawet spore wpływy muzyki celtyckiej.
The Rogues, to amerykańska grupa grająca celtyckiego rocka. Jej nazwa, w wyraźny sposób nawiązuje do klasyków takiego grania, czyli The Pogues. Jednak już wstęp mówi nam, że coś tu nie gra. Przede wszystkim tytułowy „Hellbound Sleigh”, to utwór zagrany przez orkiestrę dudziarską.
Eric Bibb jest synem Leona Bibba, legendarnego czarnoskórego folksingera, który był jednym z tych, dzięki którym powstał pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych przesycony bluesem nowy ruch folkowy. Jeżeli dodam, że przyjacielem rodziny był Pete Seeger, wszystko stanie się jasne.
Amy i April Rankin, to duet, któremu towarzyszą zaproszeni muzycy, głownie z rodzimego Portland. W ich muzyce mieszają się wpływy country rocka z południowym bluesem i folkiem.
Amerykańska grupa Three Weird Sisters wywodzi się ze sceny muzyki filk, czyli niemal nieznanego u nas gatunku, nawiązującego do kultury fanów fantastyki, ze szczególnym uwzględnieniem literatury fantasy. Muzyka wykonawców z tego nurtu nawiązuje często do brzmień celtyckich, choć nie jest to regułą.