Sporo porcja folk-rocka, momentami wpadająca nawet w klimaty rodem z muzyki pop. Bardziej tradycyjne utwory przeplatają się tu z piosenkami pisanymi tak, żeby dało się je puszczać w radio. Komercyjny sukces zespołu Great Big Sea sprawił, że więcej zespołów zdecydowało się na granie bardziej przystępnej muzyki, w konwencji zbliżonej do gitarowego popu. Obawiam się jednak, czy taki mariaż niszowej muzyki z popularnymi rytmami i piosenkami w gruncie rzeczy o niczym nie spowoduje, że folk-rock spotka takie samo oderwanie od korzeni, jakie jest dziś udziałem country rocka, w którym muzyki tradycyjnej często nie można się nawet doszukać.
Nie chcę zbytnio krytykować grupy Carbon Leaf, bo to nie jest zła grupa, ani zła płyta. Ale pamiętam wznowione całkiem niedawno nagrania z 1996 roku. Tamte piosenki porywały, te są ich dalekim echem.
Miłośnikom bardziej tradycyjnego pojęcia folku polecam tu właściwie tylko jedno, jedyne nagranie – „Mary Mac”, ludową szkocką piosenkę. Troszkę mało, jak na folk-rockowy zespół, prawda? Jak tak dalej pójdzie, to celtycki folk-rock trzeba będzie zostawić Niemcom. Oni z inżynierską precyzją miksują ze sobą różne style i wychodzi im to o wiele lepiej. Nie wierzycie? Posłuchajcie Fiddler`s Green. Panowie z Carbon Leaf też mogliby posłuchać.
Page 176 of 285
Nie jest to bynajmniej debiut utalentowanego Kanadyjczyka, choć w pewnym sensie jest, bo po raz pierwszy odważył się zaśpiewać. Odjechany (to młodzieżowe słowo chyba najlepiej go opisuje) skrzypek z Cape Breton śpiewa tu w utworach „Lay Me Down” i „Captain America”. Zdziwiło mnie nieco, że sporo w nim z wokalisty countrowego.
Oprócz niego śpiewa tu choćby Mary Jane Lomond, inna utalentowana Kanadyjka.
Pełno tu ciekawej muzyki, jak przystało na Isaaca głównie skrzypcowej, choćnie zabrakło miejsca dla wiolonczeli i to grającej niezwykle szybko. Tempo, to domena wielu utworow MacIsaaca, zwłaszcza zabawy z nim związane, jak choćby w „Chorus Jig/The King`s Reel”.
Ashley MacIsaac miesza tradycję z nowoczesnością, jego poprzednie płyty można uznać za nowatorskie. A teraz? Nagrywa po prostu niezłe, pełne nowych (choć nie nowatorskich) pomysłów płyty, które podobają się ludziom na całym świecie.
Ciekawostką jest tu „Mull of Kintyre” z repertuaru Paula McCartney`a, wykonane w sposób bardzo tradycyjny. Cóż to za folkowa płyta, gdzie coś takiego zaskakuje? Sprawdźcie sami.
Dość nietypowa płyta w dyskografii brytyjskich folk-rockowców. Co prawda brzmi dość normalnie, ale bardzo ciekawy jest tu gość i ogólne przesłanie płyty. Album jest bowiem podpisany przez grupę „Albion Band with Chris Baines”, a rzeczony Baines figuruje w spisie jako wokalista, gra również na łyżkach. Szybko jednak okazuje się, że główne partie wokalne należą tu do Cathy Lesurf, ówczesnej, etatowej wokalistki grupy.
Chris Baines, to znany badacz i producent programów telewizyjnych dla BBC. „The Wild Side Of Town” to album napisany z myślą o ilustracji serialu telewizyjnego pod tym samym tytułem.
W brew moim obawom Baines okazał się całkiem niezłym wokalistą, co słychać choćby w balladzie „I Was The Child”. Nie wiem, czy chciałbym go widzieć na stałe w składzie zespołu, jego głos jest chyba zbyt tradycyjny, jak na na potrzeby folk-rockowego bandu. na przykład w „See This Lake, Son?” ledwie sobie radzi. Inna sprawa, że w w Albion Band posada wokalistów zawsze była dość ruchoma.
Właściwie płytę można by potraktować, jako kolejny album zespołu, nie bark na niej bowiem typowych elementów, łącznie z niezłymi instrumentalami, jak choćby „Woodlands Of England”. Jeśli więc traktować ją jako normalną płytę, bez ekologiczno-telewizyjnej otoczki, to jest to jest to średniak, z kilkoma dobrymi momentami. W sam raz, żeby raz przesłuchać całość, skopiować co ciekawsze utworki i odłożyć.
Drugi Festiwal Kultury Celtyckiej ZAMEK, który odbył się w dniach 3-5 września 2004 w Będzinie był okazją do przyjrzenia się rodzimej scenie muzyki celtyckiej i okolic. Pokazały się tam bardzo znane kapele, takie, jak Open Folk, czy Carrantuohill, oraz nieco młodsze, ale sprawdzone zespoły: Forann, Rimead i The Reelium. Znalazło się też miejsce na świetnie zapowiadającą się kapelę Gesh, która na scenach festiwalowych stawia swoje pierwsze kroki. Gośćmi imprezy były grupy nieco mniej typowe dla celtyckiego festiwalu – szantowo-folkowi Sąsiedzi, oraz wokalny zespół wykonujący piosenki morskie Banana Boat. Sąsiedzi, to grupa, która swoje morskie piosenki ubarwia zwykle folkowym, celtyckim graniem. Banana Boat jedynie inspirują się anglosaską i francuską tradycją morską, tworząc na tym pniu własne kompozycje.
Festiwal “Zamek”, to nie tylko koncerty i odbywające się każdego wieczora na dziedzińcu sesje muzyczne. Sporą rolę odegrały tam również zespoły prezentujące tańce celtyckie. W piątek był to Comhlan z Krakowa, w sobotę trójmiejska grupa Elphin, zaś w niedzielę Beltaine z Torunia. Każdy z tych zespołów pokazał inną formę i inną stylistykę celtyckich pląsów.
Bardzo ważnym elementem festiwalu okazały się warsztaty. Te muzyczne prowadzili w większości muzycy grupy The Reelium. Piotr Fiedorowicz zajął się gitarzystami, Marek Przewłocki prowadził warsztaty fletowe, zaś Bartek Dębno-Artwiński prowadził zajęcia z gry bodhranie – bardzo ostatnio popularnym bębnie irlandzkim. Oprócz typowych warsztatów muzycznych organizatorzy zapewnili też ciekawostkę w postaci warsztatów szantowych. Pierwsza część – prowadzona przez Pawła Jędrzejko – dotyczyła tekstów i najczęstszych błędów tekściarzy, zaś w drugiej Tomasz Czarny zajął się budową harmonii wokalnych. Obaj prowadzący to członkowie zespołu Banana Boat.
Dodatkowymi atrakcjami były warsztaty tańców bretońskich i irlandzkich, przedstawienie teatralne i pokazy walk rycerskich.
Rafał „Taclem” Chojnacki
Artykuł ukazał się w piśmie „Gadki z Chatki”
Fotografia: Sławomir Szpadzik
Tego chyba jeszcze nie było – concerto grosso w irlandzkim stylu. O`Stravaganza to próba połączenia muzyki irlandzkiej z klasyczną. Jeden z autorów płyty – De Courson – zaaranżował tu kilka kompozycji Vivaldiego w arcyciekawy sposób. Obok klawesynowych suit barokowego zespołu Le Orfanelle della Pietr, pojawiają się celtyckie reele grane typowo folkowym instrumentarium. Klawesynowi wtórują dudy, whistle brzmią obok fletu barokowego, a rytm nadaje bodhran. Jaki więc może być efekt takiej syntezy ?
Z pewnością bardzo ciekawy i nietypowy, choć ortodoksyjni melomani mogą poczuć się nieco nieswojo. Kompozycja nie trzyma się typowej formy koncertu barokowego, a próby podstawiania instrumentów etnicznych pod klasyczne (i odwrotnie), brzmią momentami wręcz niekompatybilnie. Podobnie partie wokalne – ni to włoska cantata, ni irlandzkie sean-nos, choć w większości śpiewane są w gaeliku. Najmoczniejszą stroną płyty są więc dialogi. Dialogi między instrumentami barokowymi, a irlandzkimi – wyśmienicie brzmi tytułowa „O`Stravaganza”, czy charakterystyczny „Il Duello”.
Do kogo więc jest adresowana jest ta płyta ? Wydaje się, że przede wszystkim do fanów muzyki celtyckiej. Zadowoleni będą też wszyscy miłośnicy łączenia różnych muzycznych światów, zwłaszcza tak do siebie niepodobnych. Nie zawiodą się też ci, którzy są ciekawi tego, co by się stało gdyby O`Carolan spotkał Vivaldiego. O`Stravaganza sugeruje nam tu pewną odpowiedź i generalnie warto się z nią zapoznać.
„The Wide World Over” to jubileuszowa płyta wydana z okazji czterdziestolecia istnienia zespołu. Z tej okazji zepół zaprosił do współpracy wyjątkowo zacną plejadę gwiazd, jakiej jeszcze nie przyciągnął żaden folkowy zespół. Pojawiają się tu m.in. Sting, The Corrs, Diana Krall, Sinead O`Connor, Van Morrison, Ziggy Marley i The Rolling Stones. Bardzo interesująco wypada również muzyczna kolaboracja z orkiestrami symfonicznymi: tak z irlandzką, jak i amerykańską, czy nawet chińską. Nie brakuje także tradycyjnych utworów rodem z dublińskich pubów. I choć większość utworów może być już fanom Chieftainsów dobrze znana, pojawiają się na płycie także utwory premierowe, jak np. marleyowskie Redemption Song – pieśń znana nie tylko fanom reggae, tutaj zagrana w iście irlandzkim stylu, gdzie jednak (za sprawą jednego z synów Boba – Ziggiego) wciąż unosi się duch Mistrza, a dudy i harfa doskonale współgrają z zadziornym śpiewem młodego Marleya.
Płytę więc tę wypada polecić nie tylko fanom muzyki irlandzkiej. Wystarczy spojrzeć na listę gości, by zauważyć, jak różnorodny jest to materiał. Każdy z nich wnosi do muzyki Irlandczyków coś innego, co – spięte jednak charakterystycznym chieftainowskim stylem – tworzy całość spójną, ale przede wszystkim oryginalną. Próżno szukać na rynku podobnych wydawnictw, dlatego warto zapoznać się z Wide World Over i przekonać się na własnych uszach, że mimo upływu tylu lat (a może właśnie dlatego) The Chieftains wciąż są w godnej pozazdroszczenia formie.
Przyznam szczerze, że jest to moja ulubiona płyta Carrantuohillów. Ba! – jedna z ulubionych `irlandczyzn` w ogóle. Niepodobna do żadnej innej, na swój sposób jedyna i oryginalna. Gdybym miał się pokusić o próbę podzielenia twórczości Ślązaków na jakieś okresy, granicą byłaby chyba wspomniana płyta. Wcześniejsze nagrania: począwszy od „Irish Dreams” poprzez „Rocky Road to Dublin” i „Speed Celts”, a na koncertówce „Na Żywca” skończywszy, prezentowały muzykę irlandzką bez większego pomysłu. Były to raczej wierne aranżacje irlandzkich evergreenów, jakich pełno na różnych składankach. Oczywiście bardzo poprawnie zagrane, ładnie zaprezentowane… ale nadal były to bardzo znajomo brzmiące klasyki.
„Between” jest na szczęście inna. Wręcz o 180 stopni. To moim zdaniem najlepsza polska płyta z muzyką celtycką jaka kiedykolwiek została u nas nagrana. Choć oblicze zespołu nie zmienia się aż tak diametralnie (dochodzi jednak perkusja nadając muzyce niekiedy folk-rockowy charakter), to zmienia się zupełnie sposób grania. To już nie jest ślepe naśladownictwo, choć materiał prezentowany na płycie nie jest autorski. To przepięknie zagrane, bardzo przemyślane pomysły na własną koncepcję celtic folku. Wprowadzająca w klimat płyty trylogia „Between”, to bodaj najładniejsze intro jakie dane mi było słyszeć na tego typu wydawnictwach, „Galway Rambler” brzmi lepiej niż oryginał, a „The Wild Mountain Thyme” jest tak ciepłe i nastrojowe, że aż przykro tego słuchać samemu. Z kolei przy kilkunastu pierwszych przesłuchaniach „Over the Mountain” autentycznie przechodziły mi dreszcze – nikt w Polsce nie grał tak jeszcze na uilleannach. Niesamowicie też brzmi „Carolan`s Draught” grane wespół z kwartetem smyczkowym, a także śpiewane przez Olliego Morgana przerywniki.
Mógłbym pisać jeszcze wiele, ale i tak nie oddało by to ważności tej płyty. Materiał został wydany w `99 roku, a wciąż brzmi świeżo i przekonywująco. Gdybym miał polecić komuś jedną płytę od której warto zacząć przygodę z muzyką celtycką, poleciłbym właśnie „Between”. I to jest chyba najlepsza rekomendacja.
EPka ta to nic innego jak zbiór remiksów znanego z poprzedniej płyty utworu Release. Amerykańska edycja vol.2 zawierała bowiem mini grę-zabawą pozwalającą dokonać własnej modyfikacji tego utworu, co z pewnością zainspirowało niejednego twórcę do realizacji pomysłu na własne Release. Ale oprócz nich zainteresowani byli także `poważniejsi` wykonawcy czego dowodem jest powyższe wydawnictwo.
Release: Remixes to 10 utworów i ponad 70 minut muzyki opartej na wspomnianym wcześniej kawałku. Przyznam szczerze – rzecz to raczej li i tylko dla fanów Afro Celtów, do których i ja się zaliczam… jednak i mnie płyta ta nuży już po połowie.
Grono miksujących owszem zacne: Masters At Work, Rollo (znany chociażby z Faithless), oraz Bi-Polar, tyle że prezentowane tu wersje zdecydowanie zatraciły ducha pierwowzoru. Są to – ni mniej, ni więcej – utwory klubowe oparte przede wszystkim na elektronice, z powycinanymi przeważnie wokalami. Różnicy pomiędzy kolejnymi są czysto kosmetyczne, a to gdzieś syrena zawyje, albo beat się podkręci.
Reasumując: polecam raczej tylko fanatykom, ewentualnie lubiącym tego typu eksperymenty… bo z Afro-Celt Sound System, to ma to wspólny jedynie tytuł.
„Release” to drugie wydawnictwo międzynarodowego kolektywu Afro Celt Sound System. Kolektywu który jako jeden z niewielu odważył się połączyć – zdawałoby się – tak odległe nurty jak folk celtycki z ogólnie pojętym world music, zwłaszcza muzyką afrykańską, reggae, a momentami wręcz dub i techno.
Płytę rozpoczyna bardzo nastrojowy Release – utwór doskonale ukazujący możliwości grupy. Niesamowity wokal Sinead O`Connor wtórowany przez dudy i akordeon, a do tego mocno transowy podkład z charakterystycznym śpiewem Iarla O` Lionairda. Kolejny kawałek to całkowita zmiana klimatu – muzyka nabiera tempa, dochodzi kolejna parta uilleann pipes tworząc doskonały riddim pod niezwykle energetyczny instrumental będący prawdziwą mieszanką wybuchową, przy której nie sposób usiedzieć w miejscu. „Eireann” z kolei to powrót do korzeni. Ciekawie zagrany utwór traktujący o Irlandii (a jakże), ale też Mandince (Afryka Zachodnia – Mali, Gambia) zaśpiewany przez N`Faly Kouyate obdarzonego bardzo ciekawą, typowo `afrykańską` barwą głosu. „Urban Eire” będący wstępem do instrumentalnego „Big Cat” to interesujący monolog uilleannów Rowana Browna. Numer 6 – nastrojowa ballada o tym, że (jak mówi chińskie przysłowie) najgorsze marzenia to takie, które się spełniają. „Amber” zaś jest bardzo pozytywną piosenką, zaśpiewaną na dwa znane nam już wcześniej głosy. Dalej – „Hypnotica” z gościnnym udziałem Ashley Maher to Afro Celts jakich znamy z porzedniej płyty – mariaż instrumentarium celtyckiego z afrykańskim przez które przewija się piękna partia harfy. „Riding the Waves” z kolei to Afro Celci jakich do tej pory nie znaliśmy – utwór z powodzeniem podbiłby niejeden klub – szybka partia bębnów, okraszona dubowym wręcz beatem i dowód na to, że muzyka etniczna także potrafi mieć `powera`. „I think of” lekko spuszcza z tempa, choć bynajmniej nie usypia – zaśpiewany w gaeliku song oparty na interesujących partiach fletu. Płytę zamyka instrumantalna, choć lekko zmodyfikowana wersja tytułowego utworu – i jest to uwieńczenie jak najbardziej trafne. Zaserwowna nam przez Afro Celtów muzyczna podróż kończy się tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, ale Release bez wokali nie jest `pustym` instrumentalem, pozwala bowiem podelektować się jeszcze chwilę tym, co w tej muzyce najpiękniejsze – przenikaniem się pozornie dalekich sobie kultur.
Muzyka Transkapeli to spotkanie dwóch światów w ich różnych wymiarach czasowych:
Pierwszy, to świat Karpat – trwający niezmiennie od prawieków, tajemniczy. Świat pełen symboli i znaczeń, starych wierzeń i tradycji, świat wielu wspaniałych kultur, w końcu, świat bogaty w wyjątkową muzykę, czerpiącą z „magicznej”, żywiołowej energii Karpat.
Drugi świat, to współczesność i nasza wyobraźnia, która w połączeniu z osobistymi poszukiwaniami w gatunkach i tradycjach muzycznych kształtuje kompozycję utworów.
Transkapela to różne osobowości muzyczne, różne drogi artystyczne – od muzyki tradycyjnej, poprzez rock, jazz do muzyki folk – ale jedna fascynacja „prawdami starowieku”.
Źródłem inspiracji Transkapeli jest kształtowana przez rozmaite grupy etniczne kultura muzyczna obszaru Karpat. Twórczość członków zespołu bazuje wprost na bogactwie kulturowym Transkarpatii – rumuńskim, rusińskim, węgierskim, romskim, żydowskim, polskim i innym – owocując autorskimi kompozycjami, współczesnymi interpretacjami i charakterystycznym stylem wykonawczym.
Muzycy Transkapeli koncertują z powodzeniem w całej Europie. Wystąpili na wielu największych i prestiżowych festiwalach muzycznych nurtu folk, etno , world, jazz i off w kraju i zagranicą, zdobywając uznanie słuchaczy i krytyków muzycznych. Grali między innymi w Belgii, Holandii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, we Włoszech, na Węgrzech, w Bułgarii, Niemczech, Czechach, Rumunii, Szwecji, Szwajcarii, Danii, na Litwie i Ukrainie. W trakcie dekady swojego istnienia Transkapela zgromadziła na swym koncie pokaźny dorobek artystyczny.
Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, z których najważniejsza, to „Folkowy Fonogram Roku”- nagroda dziennikarzy Polskiego Radia oraz krytyków muzycznych, uzyskana w roku 2005, za najlepsze w Polsce wydawnictwo płytowe w nurcie inspiracji muzyką źródłową – album „Sounds & Shadows”. W niedługi czas później album ten, wydany powtórnie przez amerykańsko-brytyjską wytwórnię ARC, zyskał swoją światową edycję i rozgłos.
Kolejne płyty zespołu Transkapela zjednały mu dużą sympatię odbiorców – zarówno widzów i fanów, jak też mediów i krytyków muzycznych. Wśród mnogich recenzji prasowych Transkapeli znalazły się artykuły drukowane w największych europejskich i amerykańskich magazynach kulturalnych i muzycznych takich jak: „Froots”, „Songlines”, „Folk World”, „World Music Magazine”, „France Ethnotempos”, „The Whole Music Experience”, „Lampa”, „De Volkskrant” oraz w wielu poczytnych tygodnikach i dziennikach – między innymi w: „Il Manifesto”, „Irish Evening Herald”, „Netherlands Moors Magazine”, „Keskisuomalainen”, „Newsweek”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”.
Audycje poświęcone Transkapeli emitowały stacje radiowe i telewizyjne: BBC, Polskie Radio Pr. I – IV i oddziały regionalne, Radio New Zealand, Civil Radio Budapest, Radio Sofia, TV Kultura, Deutsche Welle.
W roku 2005 TV Polonia zrealizowała reportaż o zespole Transkapela (nakręcony w Szczytnie i okolicach), kilkakrotnie emitowany również w kolejnym roku w paśmie ogólnoświatowym.
Zespół wielokrotnie reprezentował Polskę w ramach zagranicznych projektów kulturalnych z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz narodowych instytucji kultury. Instytutu A. Mickiewicza oraz Instytutów Polskich w Europie.
Obszar działań Transkapeli to nie tylko koncerty i nagrania. To również współpraca ze środowiskami twórczymi i udział w różnego rodzaju projektach artystycznych, teatralnych i warsztatowych, jak też realizacja samodzielnych projektów o charakterze muzyczno-kulturalnym (m.in. w ramach założonego przez siebie Stowarzyszenia Twórców i Orędowników Kultury ANIMA, we współpracy z poznańskim Domem Tańca, ze Scholą i Teatrem Węgajty, Teatrem Dramatycznym w Warszawie i Białymstoku).
W roku 2013 zespół TRANSKAPELA obchodziła 10 jubileusz swojego istnienia.
Skład zespołu:
Ewa Wasilewska – skrzypce, vioara cu goarna
Iga Wasilewska – skrzypce
Robert Wasilewski – cymbały, altówka, flety pasterskie, kaval, ütőgardon
Franciszek Pospieszalski – kontrabas
Mateusz Sieradzan – instrumenty perkusyjne
Gościnnie:
Piotr Pniewski – wiolonczela, bęben,
Transkapela w Internecie: www.transkapela.com
