„Release” to drugie wydawnictwo międzynarodowego kolektywu Afro Celt Sound System. Kolektywu który jako jeden z niewielu odważył się połączyć – zdawałoby się – tak odległe nurty jak folk celtycki z ogólnie pojętym world music, zwłaszcza muzyką afrykańską, reggae, a momentami wręcz dub i techno.
Płytę rozpoczyna bardzo nastrojowy Release – utwór doskonale ukazujący możliwości grupy. Niesamowity wokal Sinead O`Connor wtórowany przez dudy i akordeon, a do tego mocno transowy podkład z charakterystycznym śpiewem Iarla O` Lionairda. Kolejny kawałek to całkowita zmiana klimatu – muzyka nabiera tempa, dochodzi kolejna parta uilleann pipes tworząc doskonały riddim pod niezwykle energetyczny instrumental będący prawdziwą mieszanką wybuchową, przy której nie sposób usiedzieć w miejscu. „Eireann” z kolei to powrót do korzeni. Ciekawie zagrany utwór traktujący o Irlandii (a jakże), ale też Mandince (Afryka Zachodnia – Mali, Gambia) zaśpiewany przez N`Faly Kouyate obdarzonego bardzo ciekawą, typowo `afrykańską` barwą głosu. „Urban Eire” będący wstępem do instrumentalnego „Big Cat” to interesujący monolog uilleannów Rowana Browna. Numer 6 – nastrojowa ballada o tym, że (jak mówi chińskie przysłowie) najgorsze marzenia to takie, które się spełniają. „Amber” zaś jest bardzo pozytywną piosenką, zaśpiewaną na dwa znane nam już wcześniej głosy. Dalej – „Hypnotica” z gościnnym udziałem Ashley Maher to Afro Celts jakich znamy z porzedniej płyty – mariaż instrumentarium celtyckiego z afrykańskim przez które przewija się piękna partia harfy. „Riding the Waves” z kolei to Afro Celci jakich do tej pory nie znaliśmy – utwór z powodzeniem podbiłby niejeden klub – szybka partia bębnów, okraszona dubowym wręcz beatem i dowód na to, że muzyka etniczna także potrafi mieć `powera`. „I think of” lekko spuszcza z tempa, choć bynajmniej nie usypia – zaśpiewany w gaeliku song oparty na interesujących partiach fletu. Płytę zamyka instrumantalna, choć lekko zmodyfikowana wersja tytułowego utworu – i jest to uwieńczenie jak najbardziej trafne. Zaserwowna nam przez Afro Celtów muzyczna podróż kończy się tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, ale Release bez wokali nie jest `pustym` instrumentalem, pozwala bowiem podelektować się jeszcze chwilę tym, co w tej muzyce najpiękniejsze – przenikaniem się pozornie dalekich sobie kultur.

Michał Wolański