Dougie to mistrz pięknych piosenek. Od czasu, gdy zakochałem się w jego „Caledonii” pilnie śledzę wszystko co nagra. By dobrze zrozumieć geniusz tego twórcy cofałem się nawet do czasów, kiedy grał i śpiewał w Tannahill Weawers. Jednak mimo, że to dobra grupa, to wolę Dougiego solo.
Właściwie można tego sympatycznego Szkota zaliczyć do tzw. „nudziarzy”, czyli balladzistów preferujących spokojne, łagodne i przede wszystkim ładne utwory. Te, które pisze i wykonuje Dougie są dodatkowo podbarwione celtyckim folkiem.
Na płycie „Whitewash” nie brakuje dobrych piosenek. „Rescue Me”, „Family of the Mountains” i „Until We Meet Again” to tylko niektóre z nich.
Polecam ten, podobnie jak i pozostałe albumy tego nietuzinkowego artysty.

Taclem