Miesiąc: Grudzień 2004 (Page 2 of 3)

Taarka „Even Odd Bird”

Swoją muzykę nazywają „cygańskim hypno-jazzem”. Nie wiem jak z hipnozą, ale elementów cygańskich i jazzowych nie brakuje.
Amerykańskie formacje zwykle podchodzą do muzyki tkwiącej korzeniami w Europie z wielką swobodą. Czasem nawet zbyt wielką. Taarka, to jednak przykład bardzo rzetelnie powymyślanych i zagranych dźwięków. Korzenie części muzyków tkwią w amerykańskiej muzyce bluegrass. Prawdopodobnie dzięki temu mamy sporo feelingu, niemal swingowego w muzyce, a mandolinowe partie Davida Tillera, to miód na uszy.
Z tego co udało mi się ustalić większość muzyków podróżowała po Bałkanach i Europie Wschodniej. Powiem szczerze|: to słychać.
Nie ma tu naleciałości po Bregoviciu, nie ma standardów znanych z licznych płyt, jest za to bardzo inteligentna muzyka, czasem porywająca do tańca, czasem leniwie płynąca, ale przede wszystkim bardzo dobra.

Rafał Chojnacki

Hania Rybka „I to i to”

Hania Rybka, pierwsza wokalistka Brathanków nagrała album sygnowany własnym nazwiskiem. Materiał ten był znany już wcześniej, choć wówczas – na koncertach – grupa występowała jako Rybka i Przyjaciele.
Wczaśniej Hania uczestniczyła już w kilku mniej lub bardziej folkowych projektach, teraz gra z własnym zespołem. Propozycje z płyty „I to i to” to właściwie taka różnorodna mieszanka. Odrobinka jazzu, trochę popu i sporo folku. Proporcje na pierwszy rzut oka wyglądają dość dobrze. Jednak z płytą nie jest najlepiej. Jazz czasem jest zbyt natarczywy (zachwianie proporcji pomiędzy Sebastianem Karpielem-Bułecką, a Leszkiem Szczerbą), góralszczyzna również wymyka się czasem spod kontroli, nie zawsze łagodzi ją popowa rytmika. Czasem zapachnie nawet piosenką biesiadna, jak w przypadku utworu „Śtadra”.
Są też piosenki świetne, jak „Kołysanka” i „ Modlitwa”, ale nie wystarczają one do pokrycia pewnego niesmaku. Płyta jest trochę przesłodzona, mam wrażenie, że ktoś za długo nad nią myślał i za bardzo chciał wyważyć proporcje. Szkoda, bo Hania ma bardzo ciekawy głos, a i część piosenek bardzo ciekawie się zapowiadała. Niestety tym razem za bardzo się nie udało. Może następna płyta będzie lepsza.

Rafał Chojnacki

Gate „Jygri”

Skandynawskie kapele mają już na stałe specjalne miejsce w mojej głowie. Rzadko się zdarza, bym na którejś z nich się srodze zawiódł, a często mają ciekawsze pomysły na zaprezentowanie swojej muzyki, niż np. Celtowie.
Folk-rockowa formacja z Norwegii, nosząca nazwę Gate, już od pierwszych dźwięków mnie zaintrygowała. Mimo że „Jygri” to pierwsza ich duża płyta, to udało się na niej zawrzeć zarówno młodzieńczą zadziorność, jak i doświadczenie płynące z grania.
Folkowe melodie są tu doskonale oplecione gitarowymi riffami, głównym instrumentem staje się jednak doskonały wokal Gunnhild E. Sundli. Z tego co mi wiadomo poza miłością do folkowych pieśni ma ona wiele wspólnego z jazzem, nic więc dziwnego, że czasem zdarzają się jej improwizowane frazy niemal żywcem wyjęte z jazzowych improwizacji.
Jako reprezentanci młodego pokolenia muzycy z Gate nie mają problemów z łączeniem ostrej, niemal metalowej muzyki z ludowymi melodiami i zaśpiewami. Niekiedy brzmienie zbliża ich do popularnej skandynawskiej grupy pop-metalowej – Nightwish. Ale to tylko pozorne sąsiedztwo, bowiem muzyka nagrana na „Jygri” tkwi korzeniami głęboko w folku.
Nie wiem, czy Gate można już postawić w jednej linii z Hoven Droven, czy Hedningarną, ale nawet jeśli jeszcze nie, to zapewne już niedługo. Nie mam co do tego wątpliwości, posłuchajcie choćby utworu „Bruremarsj fra Jämtland” – również uwierzycie w tą grupę.

Taclem

Heather Dale „May Queen”

Jedna z najlepszych pop-folkowych płyt jakie słyszałem. Heather, to kanadyjska artystka, która wyrosła z tradycji celtyckiej muzyki osnutej wokół legend i opowieści rodem z powieści fantasy. Jednak „May Queen”, mimo iż tematycznie utrzymana jest w podobnej stylistyce, to muzycznie skłania się w kierunku innych rejonów. Sporo to popu, czy nawet lekkiego rocka („Prodigal Son”), a całość przyozdobiona jest folkowymi elementami i rytmiką często kojarzącą się z celtyckimi tańcami.
Wszystkie piosenki tworzące tą płytę Heather Dale sama napisała. Spaja je fakt, że (podobnie jak w przypadku płyty „Trial of Lancelot”) są osnute wokół mitów arturiańskich.
Piosenki takie, jak „Exile”, „Tristan and Isolt”, czy lekko jazzująca ballada „War Between Brothers” mogłyby sobie swobodnie poradzić na listach przebojów. Pewnie nie u nas, ale za oceanem zapewne Heather jest artystką bardzo znaną. Szkoda że u nas brakuje takiego spojrzenia na folk.
Wystarczy posłuchać pięknej, ozdobionej partiami irlandzkich dud piosenki „Three Queens”, by wiedzieć o czym tu mówię.
Myślę, że płyta ta spodobałaby się przede wszystkim wielbicielom ostatnich studyjnych płyt grupy Clannad. Klimat momentami bardzo zbliża się do tego co prezentowali Irlandczycy.

Taclem

Gael Force „Set in Stone”

Za dużo w tym wszystkim łupu i cupu. Gdzieś u podstaw muzyki nowojorskiego Gael Force kryje się facynacja irlandzkim folk-rockiem w stylu The Pogues. Z resztą w Stanach mają teraz wiele takich zespołów, scena tzw. „paddy punka” bardzo się rozrosła. Mam jednak wrażenie, że Gael Force – mimo że grają nieźle – na lidera tej sceny raczej się nie zapowiadają.
Dość proste rytmicznie granie świetnie nadaje się do zabawy w pubie i take pewnie rola tej płyty. Myślę, że w przybytku Guinnessa bardzo by mi taka muzyka odpowiadała. Jednak w domowym zaciszu płyta ta nie ma już tak wiele do zaoferowania.
Są tu też fajniejsze momenty, do takich niewątpliwie należą: balladowy „Back Home In Derry”, blues-rockowy „Battle Of New Orleans”, czy też kończący płytę „Pat Sweeny”. Miłośnikom rockowego grania z dudami może się spodobać jeszcze kilka innych utworów.
O ile Gael Force rzeczywiście nie należy do czołówki, to może się zdarzyć, że kiedyś do pierwszej ligi awansuje, bo możliwości ta grupa ma nie małe. Na etapie „Set in Stone” najwyraźniej wystarczyła im rola kapeli fajnie grającej do piwa. Zobaczymy co będzie dalej.

Taclem

Annette Bjergfeldt „Songs for Modern Mammals”

Anette pochodzi z Danii, ale śpiewa nam piękne folkowe ballady po angielsku. Piękne, bo zaśpiewane świetnym, czasem dziewczęcym, a czasem dojrzałym wokalem. Większość z tych piosenek sama napisała, w reszcie aktywnie współtworzyła zarówno teksty jak i muzykę.
Stylistycznie najbliżej Annette do wokalistek wywodzących się z celtyckich korzeni – takich, jak Mary Black, czy Dolores Keane, jest w niej jednak również coś z drapieżności Joan Osbourne.
Dominują tu lekkie, folk-rockowe piosenki, łagodnie przyswajalne i wcale nie tak łatwe do zapomnienia. Daje tu o sobie znać wyjątkowy talent Annette Bjergfeldt do pisania przebojowych piosenek. Nic dziwnego, że po jej utwory zaczynają ostatnio sięgać również inni wykonawcy.
Za tą płytę Anette otrzymała „P4 Radio Award”, czyli duński odpowiednik nagrody „BBC Radio Awards”. Nic w tym dziwnego, bowiem „Songs for Modern Mammals” to płyta warta uwagi i godna polecenia. Nadaje się na każdą praktycznie porę. Polecam.

Rafał Chojnacki

Alan Hull „Back To Basics”

Alan, to lider legendarnej grupy Lindisfarne, jednaj z klasycznych brytyjskich grup folk-rockowych. Ta płyta to koncertowy zestaw jego piosenek, utrzymanych w spokojnej, gitarowej stylistyce. Na koncercie, który zarejestrowano w Londynie towarzyszył mu Kenny Craddock, muzyk często wspierający jego macierzysty zespół, grający m.in. na akordeonie i klawiszach.
Nie brak tu nawiązań do klasyków, jak choćby do Ewana McColla i jego „Dirty Old Town” w piosence „All fall down”.
Tak jak sugeruje tytuł, jest to powrót do rzeczy prostych, nieco innych, niż te, które Hull wykonywał z Lindisfarne, choć to z repertuaru tej formacji pochodzi wiele piosenek. Nieco razi czasami brzmienie klawiszy, lepszy byłby cały czas akordeon, jednak w takiej piosence, jak np. „Mother Russia” partie klawiszowe sprawdziły się doskonale.
Autorskie piosenki Alana Hulla, takie, jak piękna „Poor old Ireland”, czy „Winter song”, to doskonały przykład na to, że czasy facetów z gitarami jeszcze nie przeminęły.

Rafał Chojnacki

Modena City Ramblers

Modena City Ramblers to włoska kapela, która powstała w 1991 roku, początkowo była zespołem skupionym niemal wyłącznie na muzyce irlandzkiej, grającym dla grupy przyjaciół. Z czasem okazało się, że stali się zespołem szalenie popularnym, zaczęli dużo koncertować i nagrywać płyty. Conieco zmieniło się też w ich muzyce. Obok celtyckich instrumentów, takich jak irlandzkie dudy, czy tin whistle, pojawił się typowo włoskobrzmiący akordeon.
Do dziś wśród swoich inspiracji muzycznych wymieniają takie grupy, jak The Pogues, The Clash, The Waterboys i Mano Negra. Również folkowi śpiewacy – Bob Dylan i Woody Guthrie – często są przez grupę wspominani.
Na dzień dzisiejszy muzyka grupy to żywiołowy mix irlandzkiego folku z lewackim „combat folkiem” (nazwa tego nurtu pochodzi od pierwszej demówki MCR wydanej w 1993 roku) rodem z Italii.

Skłąd zespołu:
Stefano „Cisco” Bellotti – wokal
Kaba Cavazzuti – perkusja i instrumenty perkusyjne, instrumenty klawiszowe, gitara akustyczna
Daniele Contardo – akordeon
Franco D’Aniello – tin whistle, flet, trąbka
Massimo Ghiacci – gitara basowa, wokal
Luca „Gabibbo” Giacometti – bouzuki, mandolina, gitara akustyczna
Francesco Moneti – skrzypce, gitara elektryczna
Roberto Zeno – perkusja i instrumenty perkusyjne, instrumenty klawiszowe, mandolina

Modena City Ramblers w Internecie: www.ramblers.it

Keltieg

Keltieg to grupa słowacko-czeska, zajmująca się muzyką folkową, przede wszystkim celtycką, ale również słowacką.
Zespół powstał w 1998 roku, pierwszą płytę – zatytułowaną „Búrka” – wydali w 1999. Drugi album – „Yec´hed Mat! ” – wyszedł w 2002 roku.
Zespół poza Czechami i Słowacją zagrał m.in. na festiwalu w hiszpańskiej Galicji (u bogu takich gwiazd, jak Luar, Na Lubre, czy Capercaillie), oraz na słynnym festiwalu w Lorient.
Skład zespołu:
Iveta Vojtušová – skrzypce
Zuzana Došeková – skrzypce
Barbora Kolářová – flety
Ivan Račko – gitara akustyczna
Michal Tőlgyessy – gitara akustyczna
Roman Kozák – bodhran, instrumenty perkusyjne
Thomas Neďelka – tin whistle, flety, bombarda, dudy szkockie

Keltieg w Internecie: www.keltieg.sk

Faun

Niemiecka formacja Faun, to zespół łączący w swojej muzyce fascynacje pogańskim folkiem, muzyką dawną i współczesnym myśleniem o muzyce. W Brzmieniach Fauna dominują akustyczne instrumenty, potężne brzmienie bębnów i piękny wokal.
Grupa doskonale wpisała się w gusta zachodnioeuropejskich fanów rozwijającej się sceny średniowieczno-folkowej. Z jednej strony zrywają oni z typowym myśleniem o muzyce dawnej, z drugiej wchodzą na scenę z zespołami grającymi „medieval rocka”, mimo że są kapelą akustyczną.
Dodatkowym atutem zespołu jest ciekawa oprawa wizualna koncertów, co sprawia, ze są bardzo popularną kapelą zarówno na festynach średniowiecznych, jak i na imprezach poświęconych mrocznym odmianom rocka.
Występy na festiwalach folkowych, obok takich zespołów, jak Garmarna, czy Omnia sprawiły, że zainteresowania zespołu poszerzyły się o krąg muzyki skandynawskiej i celtyckiej.
Skład zespołu:
Fiona Ruggeberg – wokal, dudy, dombra, oud, flet, chalumeauxm instrumenty perkusyjne
Oliver Sa Tyr – wokal, skrzypce, harfa celtycka, bouzouki, instrumenty perkusyjne
Elisabeth Pawelke – wokal
Rudi Maul – darabukka, davul, bendir, tamborello, berimbao i inne instrumenty perkusyjne

Faun w Internecie: www.faune.de

Page 2 of 3

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén