Page 95 of 285

Lupercalia „Florilegium”

Rozpoczyna się od eklektycznej mieszanki operowo etnicznej w piosence zatytułowanej „Tribe”. Już ten utwór zapowiada, że nie będziemy mieli do czynienia z muzyką łatwą w odbiorze.
Klasyczny sopran Claudii Florio wprowadza nas w świat muzyki dawnej przeplatającej się z neo-klasycyzmem, neo-folkiem, gotykiem i włoską tradycją folkową. Dzięki temu, że na płycie znalazła się kompozycja „The Wind that Shakes the Barley” Lupercalię zaczęto nazywać włoskim Dead Can Dance. Myślę jednak, że to opinia mylna. Głos Claudii różni się znacząco od Lisy Gerrard, a i sama muzyka włoskiego projektu jest jednak zupełnie inna. Znacznie bardziej odrealniona i oniryczna, niż najbardziej tajemnicze nagrania grupy do której się ich porównuje.
Dla miłośników spokojnej, bardziej poukładanej muzyki płyta „Florilegium” może być nieco zbyt twardym orzechem do zgryzienia.

Taclem

Loreena McKennitt „An Ancient Muse”

Dopiero gdy pierwsze takty wyśpiewane przez Loreene McKennitt na jej nowej płycie przebrzmiały z głośników, zdałem sobie sprawę jak bardzo brakowało mi tej pani. Minęło sporo czasu od kiedy miałem okazję słuchać jakichś premierowych nagrań sygnowanych przez tę artystkę.
Płyta „Mask and the Mirror” została przeze mnie osłuchana we wszystkie strony. Jej następczynie – mini album „The Winter Garden” i pełnowymiarowa płyta „The Book of Secrets” – mimo że nie zdobyły u mnie aż takiego uznania jak poprzedniczka, też są już za dobrze znane. Koncertowe wersje uznałem raczej za ciekawostkę, a nawet gdyby stwierdzić, że „Live In Paris And Toronto” to pełnoprawna płyta w dyskografii Loreeny, to od jego premiery i tak minęło już siedem lat. A teraz wreszcie jest. Długo zapowiadany „An Ancient Muse” – album mający nieść ze sobą echa homeryckiej „Odysei”.
Po pięknym „Incantation” pojawia nam się zasadnicza część albumu, którą otwiera transowa kompozycja „The Gates of Istanbul”. W bardzo ciekawie zagrane etniczne brzmienia Wschodu wpleciona jest (obok bębnów) również rockowa perkusja. To nowość na płytach Loreeny. Trzeba jednak przyznać, że ciekawie brzmiąca. Dalej takich nowinek jest mniej, choć sama forma muzyczna albumu jest swego rodzaju nowinką.
Celtowie, których dobrze znamy z poprzednich nagrań tej artystki są tu jedynie epizodem. Pretekstem do muzycznej podróży są właśnie poszukiwania celtyckich śladów od Mongolii, poprzez kraje starożytnych cywilizacji Morza Śródziemnego, po Bizancjum.
Aby dobrze to sobie zobrazować wystarczy wsłuchać się i wyszukać celtyckich motywów w doskonałej kompozycji, jaką jest „Kecharitomene”. Nie zabrakło też czegoś bardziej kojarzącego się z poprzednimi płytami. Taka jest choćby ballada „Penelope`s Song”. Generalnie jednak słychać na nowej płycie spory progres i to zarówno jeśli chodzi o kompozycje, jak i o aranżacje i wykonanie.
Nie ulega wątpliwości, że „An Ancient Muse” to najlepsza z dotychczasowych płyt Loreeny McKennitt.

Taclem

In Extremo „Die Goldene”

Ponure, mroczne dźwięki zaczynające album „Die Goldene” grupy In Extremo, to zapowiedź bardziej klimatycznego grania, w którym miało się znaleźć znacznie mniej miejsca na tandetną biesiadę, znaną z niektórych nowszych nagrań tej niemieckiej grupy.
Stare nagrania In Extremo to przede wszystkim transowe brzmienia dud, walczących pierwszeństwo z szałamają i lirą. W różnych utworach proporcje różnie wyglądają. Wśród utworów pojawia się w pewnym momencie nawet znane z nagrań Dead Can Dance „Tourdion”, jednak w wersji In Extremo niezbyt przekonuje.
Niestety wydanie po latach wzbogaconej re-edycji jednego z pierwszych albumów In Extremo niezbyt przekonuje. Muzyka momentami nudzi i w porównaniu z czasami obecnymi po prostu się zestarzała. Szacunek budzi za to odwaga zespołu na zmianę drogi, którą zwiastowała ta płyta.

Rafał Chojnacki

Compe „Čompe”

Čompe to siermiężny momentami nieco ciężkawy w brzmieniu folk-rock rodem ze Słowenii. Momentami przypomina to muzykę Bregoviča z czasów „Undergroundu”. Jest tu ta sama bałkańska nostalgia, jaką potrafili wyczarować członkowie jego Funeral & Wedding Bandu.
Miłośnicy zespołu (a tych w Słowenii nie brakuje) podkreślają związki Čompe z kulturą lumpenproletariatu. I rzeczywiście trzeba przyznać, że knajpiano-meliniarskie skojarzenia przy tej muzyce to pierwsze co rzuca się w uszy. Nawet ckliwe melodie, takie jak „Uvodna” mają w sobie ów charakterystyczny sznyt.
Janeza Škofa, wokalista zespołu musi być bardzo charyzmatyczną postacią, zdaje się bowiem panować doskonale nad składem, a jego głos doskonale dopasowuje się do nastroju utworów.

Taclem

Po Zagonach

Po Zagonach – pod tą nazwą muzycy kapeli występują od jesieni roku 1997. Początki ich działalności związanej z muzyką ludową sięgają jednak wiele lat wstecz. Dla wszystkich miejscem zetknięcia z polskim folklorem stała się kapela Zespołu Pieśni i Tańca ŁANY Akademii Rolniczej w Poznaniu. Kilka lat wspólnego muzykowania zrodziło chęć wyjścia z roli kapeli akompaniującej tancerzom i stworzenia własnego repertuaru koncertowego. W tym zakresie muzycy korzystają z własnych doświadczeń oraz z pomocy Ludwika Roka, uznanego autorytetu w dziedzinie muzyki ludowej, członka Rady Ekspertów w Polskiej Sekcji Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Folklorystycznych, Festiwali i Sztuki Ludowej (CIOFF). Wszyscy mają za sobą współpracę, zarówno koncertową jak i studyjną, z wieloma zespołami tańca ludowego w Wielkopolsce, a także występy na międzynarodowych festiwalach folklorystycznych w Polsce, Niemczech, Rosji, Słowenii, Chorwacji, Grecji, Egipcie, Turcji, Hiszpanii, Anglii, Belgii oraz na Ukrainie i we Włoszech. Kapela Po Zagonach wzięła udział w Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym Kasztelania `99 w Sierpcu, zdobyła główną nagrodę na Międzywojewódzkich Spotkaniach Kapel, Śpiewaków, Instrumentalistów i Gawędziarzy Ludowych w Żninie, a także była gościem, m.in., Festiwalu Bukowińskie Spotkania w Jastrowiu, I i II Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Ulicznych Dzieci i Młodzieży w Pniewach, Wędrownego Festiwalu Otwartych Oczu i Uszu, IV Festiwalu Amatorskich Zespołów Flażoletowych w Opalenicy oraz IV Festiwalu Solistów i Zespołów Akordeonowych w Kotlinie. Kapela ma w swoim dorobku kasetę – „Pola nutą malowane” (1998) oraz płytę CD i kasetę „Tnie kapela”- (2000).
Materiał własny zespołu

Pioruners

Wiosną 1990r. grupa siedmiu studentów Filii Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Białostockiej wystąpiła na Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „KOPYŚĆ” w Białymstoku. Ten pamiętny koncert pozostałby tylko wesołym epizodem gdyby nie piorunujący efekt – zdobycie Nagrody Publiczności. Od tamtej pory kolejne konkursowe występy wieńczone były sukcesami.
Najważniejsze z nich to: Grand Prix Bałtyckiego Festiwalu Pieśni Morskiej – Gdynia`92, nagroda im. Stana Hugilla na SHANTIES`93 w Krakowie i Nagroda Publiczności na Łódzkich Spotkaniach z Piosenką Żeglarską KUBRYK`93. Śpiewają tradycyjne szanty, współczesne utwory „szantopodobne” a także piosenki o tematyce morskiej. Wielką przyjemność sprawia im także śpiewanie polskich pieśni ludowych, szczególnie tych z okolic Zakopanego. Cechą wspólną tych wszystkich utworów jest ulubiona przez zespół forma – a cappella.
Pierwszą i zapewne nie ostatnią próbą pokazania możliwości grupy jest kaseta „Razem bracia do lin”, chociaż tak naprawdę THE PIORUNERS czują się najlepiej na koncertach, przeżywając każdy występ wspólnie z odbiorcami.
Od samego początku istnienia zespołu „zabawowo – imprezowa” formuła miała silne poparcie prawie wszystkich jego członków i wszystko wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości nic się nie zmieni.
Szymon Bubienko
Tomasz Domański
Jarosław Kamiński
Łukasz Kazanecki
Mariusz Mohyluk
Bogdan Piorunek
Mariusz Siemion
Materiał własny zespołu

Pearl Harbour

Bydgoska grupa Pearl Harbour powstała jako side-project zespołu Sąsiedzi Gustawa.
Pomysł na to, żeby pograć sobie standardy piosenki żeglarskiej na rockowo zrodził się, gdy powstała w Bydgoszczy tawerna „Kliper”. Pearl Harbour zagrało tam okazyjnie, by później znaleźć się wśród wykonawców konkursowych festiwalu Szanty we Wrocławiu. Covery w rockowym płaszczyku nie spodobały się jurorom, jednak publiczność polubiła ich na tyle, że wkrótce zaczęli być zapraszani na inne festiwale i imprezy.

Ot Vinta!

Powstały w 1993 roku w Równem na Ukrainie kwartet Ot Vinta! za sprawą lidera i entuzjasty muzyki lat 50-tych, Jurija Żurawela, pomimo wielu sukcesów na ukraińskiej i rosyjskiej scenie niezależnej, w swej dyskografii może poszczycić się dwoma już prezentowanymi albumami oraz jednym w ostatniej, gorącej fazie przygotowawczej. Trasy koncertowe Ot Vinta! sięgają od syberyjskiego Uralu po Europę Środkową. Od kilku już lat zespół regularnie gra w Polsce. Zastępy wiernych fanów zjawiają się zarówno na koncertach klubowych, jak i na wielkich imprezach plenerowych. W tym roku zabłysnął na Małance, kultowej warszawskiej ukraińskiej imprezie noworocznej. Obecność na imprezie wspierającej pomarańczową rewolucję na Ukrainie była dla chłopaków obowiązkowa.
Szaleni chłopcy z Ukrainy, którzy po prostu uwielbiają muzykować, swą prostolinijnością rozwalają pozory gwiazdorstwa, na które coraz częściej miewa zakusy scena rockowa. Zabawna kompilacja dowcipnych tekstów z korzenną tradycją radosnego punk rocka działa niezwykle odświeżająco, dzięki czystej i prostej słowiańskiej wrażliwości. Ot Vinta to świetni i utalentowani instrumentaliści, zaś sam album pełen szaleństwa i dynamizmu niesie ze sobą pierwiastek muzycznego przedstawienia, który sprawia, że każdy utwór jest dowcipnie zagraną i opowiedzianą historią.

Dorobek wymusza prostą konkluzję: wyczad, pazur, zawodowstwo. Zaczepny wokal i zawadiacki charakter tej muzyki czynią album oryginalnym. Wirtuozeria w rytmie rockabilly-punka, razem z melodyjnością ukraińskiego języka sprawiają, że mamy wystarczający powód do wstydu przyznając się do nieznajomości TAKIEJ grupy. Czas otworzyć swą muzyczną wrażliwość na Wschód, nim zrobi to ktoś inny, okrzykując perły Wschodu gwiazdami.
Po tegorocznej trasie koncertowej Ot Vinta! należy już tylko niecierpliwie czekać na najnowszy album, który ma się ukazać niebawem.

North Cape

Pomysł założenia zespołu zrodził się na żeglarskim ognisku. Na początku trudno było zdecydować jaka ma być forma wykonywanych pieśni żeglarskich. Wybór padł na szantę klasyczną wykonywaną a cappella. Pierwsza próba zespołu odbyła się w końcu sierpnia 1995 r. Posiadając już pewne muzyczne umiejętności (trzech skończyło Ognisko Muzyczne) starali się coraz lepiej aranżować szanty, oryginalne ballady a także własne utwory. Od połowy 1996 r. w repertuarze pojawiły się także utwory folkowe i standardy muzyki gospel.
Zaczęły się także pierwsze sukcesy artystyczne. Po udanym debiucie na „Sari` 96” w Żorach, „North Cape” po raz pierwszy zaśpiewał przed półtoratysięczną widownią w hali katowickiego „Spodka” na „Tratwie” i otrzymał Nagrodę Rady Miasta Katowic. Później I miejsce na XII „Mini Shanties” w Stalowej Woli i Nagroda Główna na festiwalu „Bezan `97” w Tarnowie.
Od 1997 r. „North Cape” koncertował wielokrotnie na terenie całego kraju, zdobył wiele nagród i umocnił swa pozycję w czołówce wykonawców szanty klasycznej. Na przełomie 1998 i 1999r. zespół nagrał swoją pierwszą kasetę „Szanty i pieśni morza a cappella”.
W 2001 roku na „Kubryku” zdobyli Nagrodę Publiczności. Oprócz szant, zespół konsekwentnie rozszerza swój repertuar o standardy muzyki rozrywkowej wykonywanej przy pomocy pięciu tylko instrumentów – pięciu ludzkich głosów.
Pod koniec sierpnia 2002 roku ukazała się najnowsza płyta „North Cape”, zatytułowana „Pieśni spod żagli”, zawierająca szanty i pieśni morza z różnych regionów świata. W nagraniach kilku utworów wziął gościnnie udział znakomity szantymen z Anglii – Ian Woods. Premiera płyty miała miejsce podczas letniej edycji tyskiego festiwalu „Port Pieśni Pracy”, połączonej w tym roku z akcją „Szanty dla Pajacyka”.
Od początku swej artystycznej działalności zespół jest wspierany przez Miejski Dom Kultury w Pszczynie.
Skład zespołu:
Łukasz Drzewiecki
Łukasz Malcharek
Paweł Malcharek
Michał Mrozik
Piotr Wiśniewski

Whistlebinkies „Albannach”

Szkocka grupa The Whistlebinkies, to zespół tak markowy, jak irlandzka grupa The Chieftains. Niemal czterdzieści lat na scenie sprawia, że dziś skład wygląda nieco inaczej, niż pod koniec lat 60-tych, ale to wciąż zespół wysokiej klasy.
Nagrany w 2006 roku album „Albannach” to doskonałe granie w stylu, do jakiego przyzwyczaiły nas czołowe zespoły folkowe ze Szkocji (np. Battlefield Band). Na nowym albumie nie brakuje melodii współczesnych, co też podnosi atrakcyjność płyty, bo melodie tradycyjne często są już za bardzo osłuchane.
Dzięki wysokiej kulturze muzycznej Szkotów z The Whistlebinkies możemy obcować czasem z nietypowymi dla ich kraju melodiami, ale zagranymi zgodnie z tradycyjnymi formami. Tak jest np. w przypadku pięknego utworu „Captain Celtic”.

Taclem

Page 95 of 285

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén