Page 91 of 285

Deep Forest

Deep Forest to właściwie nie zespół, a projekt dwojga muzyków zajmujących się elektronicznymi brzmieniami. Eric Mouquet i Michael Sanchez wymieszali ze sobą łagodną elektronikę z przetworzonymi dźwiękami etnicznych bębnów i samplami ludowych instrumentów.
Projekt istnieje od 1992 roku.

Polkasonic „Brave Combo”

Słuchając muzyki folkowej trudno od czasu do czasu nie natrafić na polkę. Co jednak, kiedy okazuje się płyta do której sięzabieramy zawiera wyłącznie polki? A na dodatek zespół właściwie nie gra nic innego? Coż w takiej sytuacji może się okazać, że mamy do czynienia z jakąś traumatyczną bawarską orkiestrą, albo z zespołem takim jak Polkasonic. W tym drugim przypadku mamy znacznie więcej szczęścia.
Grupa ta gra folk-rocka, przy okazji przerabiając swoje i cudze utwory na polki. Są to jednak kawałki dość różnorodne, zagrane z dużym wyczuciem i przede wszystkim porywające do tańca. Czasem może się okazać, że nawet sobie nie zdawaliśmy sprawy jacy muzycy pisali polki. W przypadku tej płyty dobrym przykładem jest rasowa polka Jimmy`ego Hendrixa „Purple Haze”.
Muzyka Polkasonic to w dużej mierze dobra zabawa, zarówno dla słuchaczy jaki i dla samych muzyków.

Taclem

Morris Family „Farewell to Summer…”

Amerykańska formacja The Morris Family gra akustycznego folka i muzyke zwaną popularnie Americana, a wszystko to głęboko osadzone w świecie celtyckiego folku.
„Farewell to Summer…” to druga płyta zespołu, zawierająca kilka celtyckich evergreenów (takich jak „Johnny Jump Up” czy „Farewell to Summer”), jednak wzbogaconych sporą ilością nieco mniej znanego materiału. W niektórych utworach, zwłaszcza w partiach skrzypiec słyszymy ciągoty muzyków do improwizacji. Niekiedy idciągają one kapelę nieco w stronę bluesa i jest to bardzo ciekawy krok.
Dobrze wychodzą zespoowi piosenki. „Tamlin” czy „Johnny Jump Up” to perełki tej kolekcji. Ciekawostką tez jest tytułowy utwór „Farewell to Summer”, autorstwa Aarona Morrisa, lidera zespołu.

Taclem

Men in Kilts „Get Craic`n”

Jeśli grają Faceci w Kiltach, to nic dziwnego, że album otwierają dźwięki dud. Zaraz jednak dołącza do nich rockowa perkusja i cały zespół zaczyna grać razem.
Brzmienie kapeli zdradza punk-folkowe ciągoty. Grają ostro i konkretnie, dobrze lawirując pomiędzy tradycją celtycką, francuską i własną twórczością.
Niekiedym jak w „Whiskey in the Morning” czy „V`la L`Bon Vent” mamy do czyniania z motywami kojarzącymi się ze sceną celtycką w USA (np. Flogging Molly), zaraz jednak zespół sprowadza nas na powrót do swej rodzinnej Kanady, by w tamtejszych brzmieniach („Simple Man”, „Gone Someday”) nawiązać do takich zespołów jak Spirit of the West czy Great Big Sea.
Żywiołowe granie przerywa czasem ballada. Takie piosenki, jak „Tu Me Manques” w wykonaniu Men in Kilts to dla mnie nowa definicja kanadyjskiej ballady. Niemałym zaskoczeniem jest tu dla mnie „Molly Malone”, zagrana przez zespół w konwencji zbliżonej do ska!
Zespół ma niesamowicie duży potencjał. Mam nadzieję, że z takim graniem w końcu kiedyś pojawią sięw Polsce, bo ich muzyką bardzo łatwo się zarazić.

Taclem

Limpopo „Give Us A Break”

Kolejna płyta amerykańsko-rosyjskiej grupy Limpopo, to znów radosne granie z pogranicza folku, rocka i kabaretu. Po świetnej płycie akustycznej tym razem zapoznamy się z jednym ze starszych albumów tej formacji.
„Give Us A Break” to krążek z 1995 roku, słychać na nim, że styl zespołu jeszcze dobrze nie okrzepł. Być może dlatego zespół brzmi tu bardziej kabaretowo niż na pozostałych albumach. Na szczęście pojawiają się ciekawe smaczki. Obok pop-ludowego grania są też delikatne jazzowe wstawki, które czasem potrafią zaskoczyć nawet kogoś kto zna już trochę dokonań Limpopo.
Do zaskoczeń bardzo pozytywnych można zaliczyć „Epic Song” i „By the Meadow”, piękne pieśni, które mogłaby trafić do repertuaru niejednego znacznie poważniejszego zespołu. Takich momentów jest tu więcej.
Czy „Give Us A Break” to płyta warta uwagi? Oczywiście, wschodniego folk-rocka dociera do nas tak mało, że każda kolejna płytka na pewno jest warta tego by jej posłuchać. Poza tym Limpopo tworzą sprawni muzycy, którzy wiedzą jak się gra solidną rosyjską muzę.

Taclem

Golden Bough „Kids at Heart”

Słuchając przed laty po raz pierwszy tej niecodziennej płyty miałem wrażenie, że muzyka celtycka zagościła na Ulicy Sezamkowej. Pomysł nagrania płyty z muzyką celtycką przeznaczonej głównie dla młodszych słuchaczy, to według mnie rewelacja.
Grupa Golden Bough, to jedna z najbardziej doświadczonych grup celtyckich w Stanach Zjednoczonych. Jest to prawdopodobnie również grupa najbardziej pomysłowa. Dzięki związkom muzyków (zwłaszcza Margie Butler i Paula Espinozy) ze środowiskiem fanów fantastyki powstało sporo ciekawej muzyki łączącej w sobie magiczne klimaty fantasy i celtyckiego folku.
Tym razem poszukiwania muzyczne zaprowadziły zespół na podwórka, na których rozłożyli swoje instruemty i zaczęli grać. Nie są to jednak piękne kołysanki, do jakich przyzwyczaiła nas Margie na płycie „Celtic Lullabys”, a w większości żywe, skoczne piosenki. Dzieci mają tu swoje wyliczanki, utwory o robaczkach, myszkach i innych żyjątkach.
Bardzo ważna w przypadku płyty grupy Golden Bough jest też oprawa muzyczna. To jeden z ciekawiej grających zespołów celtyckich w Stanach – jednocześnie akustyczny, tradycyjny, ale też bardzo nowocześnie myślący o muzyce. Myślę więc że płyta taka jak „Kids at Heart” to dobry pomysł na wprowadzenie małych słuchaczy w świat muzyki folkowej.

Taclem

Fiddler`s Green „Drive Me Mad”

Niemieccy folk-rockowcy znów atakują. Tym razem robią to z nienacka, na początku roku, kiedy uśpione po sylwestrowych tańcach organizmy nie sa jeszcze gotowe do przyjęcia takiej dawki energii.
Ideę tej płyty doskonale oddaje tytul drugiego utworu – „Folk`s Not Dead”. Fiddler`s Green nie zamierzają złożyć broni, dzielnie kroczą tuż obok najlepszych folk-rockowych zespołów z krajów anglosaskich. Na tej płycie zbliżają się nieco do brzmień proponowanych przez Flogging Molly (słychać to choćby w tradycyjnym „The Night Pat Murphy Died”) czy Dropkick Murphy`s („Marie`s Wedding”). Czasem inspiracje muzyczne przywodzą na myśl pomysły zespołów kanadyjskich, takich jak Great Big Sea („Rollin`”, „Lukey”), Spirit of the West („I`m Here Because I`m Here”) czy The Fables („Captain Song”) – oczywiście poddanych solidnej rockowej obróbce.
Ostry „Irish Air” przypomina nam stare dobre czasy, kiedy to w rozgłośniach królował utwór „Run Run Away” grupy Slade. Jednak Niemcy grają trochę ostrzej, bardziej zadziornie. Poza tym nie pozwalają nam zapomnieć, że mają też swój własny styl, nie kopiują nikogo. Doskonale słychac to choćby w takich utworach jak „Folk`s Not Dead”, „Salonika”, „All These Feelings”, „(You) Drive Me Mad” czy „Whack Me” – nikt inny tak nie gra. W muzyce Fiddler`s Green pobrzmiewalo też zawsze ska, tu mamy probkę choćby w „When Will We Be Married”. Znalazło się też miejsce na balladowe granie w „Another Spring Song” i „Long Gone”. Rewelacyjnie brzmi tu akustyczny „I`m Here Because I`m Here” i instrumentalne „Shamrock Tunes”.
Fiddler`s Green od kilku lat są kapelą która gra bardzo precyzyjni. Nagrywają przemyślane i jednocześnie bardzo żywiołowo brzmiące płyty. Być może stali się już po prostu precyzyjnie działającą maszynką do prdukowania przebojowych albumów. Ale nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Gdyby tak było wykonaliby wolte w stylu In Extremo, a tymczasem jednak dalej grają swoje i co ciekawe rozwijają ten styl. Warto więc chyba dalej wierzyć w Fiddler`s Green.

Taclem

Swoją Drogą

Zespół powstał w styczniu 2002 roku w środowisku studentów etnomuzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy aktywnie uczestniczą w badaniach terenowych poświęconych zbieraniu muzyki ludowej w Polsce i zagranicą.
Jeden z pierwszych publicznych występów Swoją Drogą miał miejsce w ramach organizowanego przez Polskie Radio festiwalu „Nowa Tradycja 2002”, podczas którego zespół zdobył najwyższe wyróżnienie – Grand Prix. Równocześnie został on wytypowany do reprezentowania Polski na festiwalu Europejskiej Unii Nadawczej (EBU) mającym odbyć się w lipcu 2003 roku w Forde w Norwegii. W czerwcu 2002 zespół Swoją Drogą wystąpił na festiwalu piosenki „Opole 2002” w ramach koncertu folkowego, natomiast w lipcu 2002 wziął udział w festiwalu muzyki i tańca Tanz&Folk Fest w Rudolstadt (Niemcy).
Jesienią 2002 roku (październik-listopad) w studio S4 Polskiego Radia został zarejestrowany przez Leszka Kamińskiego materiał na pierwszą płytę długogrającą Swoją Drogą, która została wydana przez Polskie Radio S.A. latem 2003 roku.
W repertuarze Swoją Drogą znajdują się oryginalne opracowania polskiej muzyki ludowej, łączonej między innymi z elementami tradycyjnej muzyki bałkańskiej, skandynawskiej, a także z jazzem i muzyką dawną.
Jakub Borysiak – klarnet, kaval
Dorota Gralewska – skrzypce
Maciej Kierzkowski – gitary, kantele
Robert Lipka – akordeon
Paweł Mazurczak – kontrabas
Sebastian Frankiewicz – perkusja

Raving Noah

Enigmatyczna formacja z Nowego Jorku, łącząca wpływy celtyckie, klezmerski, cygańskie i sporo innych z rockiem. Całość brzmiałą trochę jak multikulturowa wersja The Pogues.
Na koncie mają jedną płytę, zatytułowaną „Good Morning Midnight”.
Skład zespołu:
Andrew Ogilvie, Bill Gerstel, Neil Moran, Meredith Yayanos, Steve Antonakos

Psio Crew

Hej siup hopa góralscyzna daje kopa!!! Bielsko-Biala. Jedno miejsce. Brama miasta otwarta na góry. Ziemia surowa i mądra. My. Wiele źródeł. Wspólny nurt. Jeden czas. Nasz czas. Nasza nuta. Psio Crew serduchem bucha bo właśnie nadchodzą czasy serducha. Psio Crew to:
Katarzyna Dyga – magiczny wokal;
Hanna Kukioła – skszypce prym;
Krzysztof Pyter – skszypce sekund, śpiew;
Ryszard Cieślar – skrzypce sekund, śpiew, okaryna;
Maciej Szymonowicz – śpiew, bas, piszczałka, beat box;
Mateusz Górny – syntezatory, sampler, kolorowe cacka, beat box

Page 91 of 285

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén