Page 190 of 285

Gdańska Formacja Szantowa

Gdańska Formacja Szantowa (zwana też żartobliwie Danzinger Shanty Ferain) to kwartet w skład którego wchodzą muzycy znani z różnych trójmiejskich formacji folkowych i szantowych (m.in. zespoły Krewni i Znajomi Królika, Smugglers, Szela). Repertuar grupy to piosenki żeglarskie, w większości pochodzące z macierzystych zespołów czwórki muzyków. Zdarzają im się także „covery” takich grup jak Mechanicy Shanty, Cztery Refy, Tonam i Synowie, czy Stare Dzwony – słowem to co w polskim morskim śpiewaniu najlepsze. Wszystkie piosenki zostały na nowo opracowane.
Niedługo przed premierową płytą Gdańskiej Formacji w repertuarze zespołu pojawiły się utwory autorskie. Część z nich pisze Krzysztof Jurkiewicz, w innych zaś autorem muzyki jest Jacek Jakubowski, a teksty podrzuca mu przyjaciel zespołu, Zbigniew Gach.
Wspomniany tu album ukazał się na początku 2004 roku i nosi tytuł „Barowe opowieści”.
Po śmierci Józka Kanieckiego zespół przez jakiś czas występował jako trio, jednak gdy Waldemar Mieczkowski zdecydował się na odejście z zespołu, pozostała dwójka zaprosiła nowych muzyków i w zmienionej formule występuje dziś pod szyldem Formacja.

Skład zespołu:
Waldemar Mieczkowski – gitara, wokal, harmonijka ustna
Krzysztof Jurkiewicz – gitara, wokal, harmonijka ustna
Jacek Jakubowski – akordeon, wokal
Józef Kaniecki – skrzypce, mandolina, wokal

Elandir

Szwajcarska grupa Elandir pochodzi z francuskojęzycznej części kraju. Podstawa ich repertuaru, to tradycyjne pieśni i tańce z Irlandii, zaaranżowane na nowo. Oprócz tych utworów członkowie zespołu piszą też własne, inspirowane tradycją celtycką. Mimo że wśród swoich inspiracji wymieniają takie zespoły, jak Dervish, Danu, The Bothy Band, czy Lunasa, to jednak udało im się wypracować własną stylistykę i rozpoznawalne brzmienie.
Grupa powstała w 1999 roku i ma na koncie jedną płytę, zatytułowaną „Do you know Eddy Kelly?”.
Skład zespołu:
Johan Perritaz – flet, tin whistle, wokal
Vanessa Loerkens – skrzypce, wokal
Brendan Wade – uillean pipes, tin whistle, low whistle, wokal
Christophe Paul – gitara, mandolina
Raphaël Combremont – bouzouki
Gilles Clavel – bodhran, mandolina, wokal

Brenga Astur

Grupa powstała w 1994 roku i gra folk-rockową muzykę pochodzącą ze wszystkich celtyckich krain: z Irlandii, Szkocji, Walii, Wyspy Man, Kornwalii, Bretanii, Asturii i Galicji. Przede wszystkim jednak dominuje w ich repertuarze muzyka asturyjska.
Zespół szerzy kulturę celtycką zarówno na festiwalach, jak i podczas różnych warsztatów, podczas których prezentują grę na takich instrumentach, jak: asturyjskie dudy gaita, flety, gitary, bouzouki, bodhran, akordeon, tin whistle i low whistle.
Nagrali jak dotąd trzy płyty: „Raiganos Celtes”, „Cancios del Gochu Xabaz” i „Tornando al abellugu`l llar”. Ich piosenki znalazły się też na składankach „Asturies”, „Naciones Celtas II” i „Espana Celta”.
Skład zespołu:
Fernando Montes – dudy asturyjskie, flet, tin whistles, instrumenty perkusyjne, wokal, ixuxús
Xabel González – akordeon, instrumenty klawiszowe
Pindy Díaz – dudy asturyjskie, flet, tin whistles
Jorge Mochales – tin whistles, low whistles, mandolina, wokal
Marta Arbas – wokal, tambourin asturyjski i instrumenty perkusyjne
Tito Ruano – perkusja i bębny
Pachu Cuesta – bouzouki
Javier Monteagudo – gitary, mandolina
Paco Calero – gitara basowa
Marta Elola – wokal, bodhran, tambourin asturyjski i instrumenty perkusyjne

AedO

Grupa AedO pochodzi z Belgii i gra taneczną, instrumentalną muzykę folkową opartą na rodzimych korzeniach. Od razu warto zaznaczyć, że ten młody zespół ten wpisuje się w nurt kapel grających głównie akustycznie, ale ze współczesnymi pomysłami aranżacyjnymi. Oprócz tradycyjnych tematów flamandzkich członkowie zespołu piszą własne utwory. Warto zaznaczyć, że w AedO grają muzycy których wiek waha się od 15 do 20 lat, więc jeszcze wszystko przed nimi.
Dyskografia zespołu to póki co tylko jedna, 5-utworowa płytka, ale utwory AedO znalazły się na kilku składankach.
Skład zespołu:
Pieter De Meester – saksofon altowy
Jonas De Meester – gitary
Willem Petersborg – doedelzak, gaďta, flet
Klaas Keymolen – akordeon diatoniczny
Koen Danhieux – perkusja, bębny
Tim Janssen – gitara basowa

AedO w Internecie: www.aedo.be
Zdjęcie pochodzi ze strony zespołu

Various Artists „Maggie`s Music – Sampler”

Jeśli bierzemy do ręki jakąkolwiek płytę z wytwórni Maggie`s Music, możemy być pewni, że czeka nas dawka dobrze zagranej celtyckiej muzyki tradycyjnej. Nie inaczej jest w przypadku tej płyty, która jest składanka utworów z płyt różnych wykonawców wydających dla tej wytwórni.
Zaczynamy od gospodyni, właścicielki całego wydawnictwa. Maggie Sanose wybrała trzy utwory, łącznie z pięknym „Mist Covered mountains of Home”, które mają reprezentować jej dorobek. Po niej prezentują się kolejni wykonawcy. Do najciekawszych prezentacji zaliczyć należy: „Hills of Erin” Karen Ashbrook, wiązankę „Bag on Lochan/Drowsy Maggie/Sleepy Maggie” Bonnie Rideout i „For Ireland I`d Not Tell Her Name” Robina Bullocka.
Oczywiście wspomniani tu artyści towarzyszą sobie wzajemnie, więc opis ten jest trochę mylący.
Płyta dla tradycjonalistów i wielbicieli ładnej i stonowanej muzyki celtyckiej.

Taclem

Sean Wood & Paul Newland „The Rocky Road 1980-2002”

Sean Wood i Paul Newland to muzycy, którzy niejedno razem przeszli. Sam fakt, ze grają ze sobą w różnych zespołach ponad 20 lat już powinien coś znaczyć. Dziś występują z zespołem The Curragh Sons, ale akurat nagrań tej grupy tu nie ma.
Przekrojowa płyta dokumentująca różne etapy w życiu tych dwóch muzyków nosi tytuł „The Rocky Road”. Tytuł ten to nie tylko nawiązanie do jednej z najpopularniejszych irlandzkich piosenek – „Rocky road to Dublin” – to również podsumowanie trudnej drogi, jaką przeszli przez te lata.
Najwięcej tu utworów z repertuaru zespołu Banshee. Są zarówno piosenki tradycyjne („Paddy`s green shamrock shore”, „Star of the County Down” czy choćby „South Australia”), jak i współczesne („Ride On” MacCarthy`ego, „Freeborn Man” McColla czy „Nancy Spain” Rusha). W moim odczuciu znacznie ciekawiej wypada współczesny repertuar. W takim duecie brzmienie gitary, wokalu i skrzypiec nie pozwala na specjalnie odkrywcze aranżacje tradycyjnych utworów.
Wśród licznych folkowych płyt odwołujących się do muzyki celtyckiej tą umieściłbym gdzieś po środku. Nie jest to genialny, ani nawet rewelacyjnie zagrany album, ale w porównaniu z masowymi produkcjami licznych pubowych kapel wychodzi obronną ręka.

Rafał Chojnacki

Morrigan „Hidden Agenda”

Grupa The Morrigan specjalizuje się w muzyce art-rockowej opartej na tematach wywodzących się z tradycji celtyckiej, głównie irlandzkiej. Otrzymujemy w ten sposób bardzo ciekawe, rozbudowane kompozycje, które podobać się mogą zarówno wielbicielom rocka progresywnego, jak i miłośnikom folku. Efektem jest coś z pogranicza fantasy i legend, opowiezianego na współczesny sposób.
Taneczne melodie irlandzkie („Swallow`s Tail”, „Slieve Russel / The March Hare”, „Joe Cooley`s Reel”) przeplatają się tu z pięknymi piosenkami („In The End”, „The Other”), przywodzącymi na myśl zespoły takie jak stary Marillion, Tempest czy Galahad, w bardziej folkowej oprawie. Rozimprowizowane art-rockowe solo na gitarze w „In The End” nie kłóci się w żaden sposób z folkowymi wstawkami. Z kolei inspirowany muzyką dawną „Volta & Balta Danse” wzbogaca w ciekawy sposób wejście elektrycznej gitary, mogące kojarzyć się nieco z celtyckimi wycieczkami Mike`a Oldfielda, a nawet Dana Ar Braza.
Znana szanta „South Australia” doczekała się już wielu aranżacji, nawet punk-folkowej w wykonaniu grupy The Pogues. Teraz przyszła kolej na bardziej wywarzoną wersję, gdzie art-folkowe granie przeplata się z odrobiną funky.
Nieco pompatyczna i bardzo rozbudowana piosenka „A Night To Remember” opowiadająca o ostatniej podróży pewnego transatlantyku, to przykład połączenia folkowej ballady z rockową zadziornością spod znaku Pink Floyd, oraz z odrobina grania w stylu popularnej ostatnio grupy Nightwish. Warto dodać tu kilka słów na temat wokalistki, która się w tym utworze objawia. Cathy Alexander obdarzona jest świetny, łagodnym wokalem, który dobrze kontrastuje z tym co śpiewają Colin Masson i Mervin B.
Album zamyka nowa aranżacja irlandzkiej ballady „The Parting Glass”. Tym razem zrobiono z niej pieśń pożegnalną, za sprawą ciekawego, bardzo nostalgicznego aranżu udało się to świetnie.
Warto zaznaczyć, że The Morrigan mają już swoją niszę – to ich piąty album. Stylistyka więc w jakiś sposób zapewne okrzepła. Dla mnie to jednak to pierwszy kontakt z ich twórczością i muszę przyznać, że ta muzyka trochę mnie zaskoczyła. Ostatnimi czasy rzadko zdarzają się kapele, które mają własny pomysł na celtyckie granie. Morrigan jest jednak jedną z takich grup.

Taclem

Montana „Svitanie”

Poetycki folk z lekkim muśnięciem muzyki country, to chyba najtrafniejsze określenie na to, co gra grupa Montana. Zespół pochodzi ze Słowacji, wywodzi się z tamtejszej (czeskiej i słowackiej) – bardzo prężnie działającej – sceny folkowo-countrowej.
Osobiście najbardziej polubiłem ballady Montany (choćby „Jeseň”, czy „November”). Mam wrażenie, że grupa ta rzeczywiście ma talent do kompowania chwytających za serce melodii. Duża też w tym zasługa dwójki wokalistów zespołu: Jozefa Kováčiak i Lucii Ružbarskiej. Dzięki nim pieśni otrzymują prawdziwe życie. Czasemi brzmią może nieco patetycznie („Prameň”), ale nie sądzę, by miało to komuś przeszkadzać.
Nie brakuje tu też piosenek szybszych, właśnie w nich można znaleźć lekką nutkę country (choćby w piosence „Koniec”, czy w „Na ceste”). U nas odpowiednikiem takiego grania mogą być zespoły z pogranicza autorskiego folku i piosenki turystycznej – sporo takich mamy, choć większości z nich nasz folkowy światek jeszcze dla siebie nie odkrył. Faktem jednak jest, że bliżej im do brzmień naszej Wolnej Grupy Bukowina, niż choćby do Czechomora.
Już wkrótce zapowiadane są jednak kolejne nagrania Montany, ponoć nieco ostrzejsze, bardziej folk-rockowe.

Taclem

Fleret & Jarmila Šuláková „Vizovice”

Z okładki spoziera na nas wiekowa już babinka, opatulona w ludową chustę. Poniżej mamy zdjęcie muzyków z folk-rockowego Fleretu. O co chodzi? Ano o najbardziej ludową płytę w dyskografii tej czeskiej kapeli.
Już od pierwszych nutek wyśpiewanych przez panią Jarmilę mamy wrażenie, że „babciowy” wygląd nie do końca odpowiada jej możliwośćiom. Przede wszystkim śpiewa ona bardzo ładnie i czysto.
Kiedy od drugiego utworu („Beskyde, beskyde”) dochodzi do głosu Fleret, to dostajemy mieszankę ludowego śpiewu i mięsistego rocka. Przyznam, że mi taka muzyką bardzo odpowiada. Ciekawie brzmi też beskidzki acoustic rock z domieszką country (skrzypce!) w „Aj, vdaj sa, vdaj sa”.
Ballada „Vojáčku, vojáčku” to z kolei popis subtelności, z którego zespół płynnie przechodzi w biesiadny „Eště stójí, eště je”.
Biesiadny, zarówno ludyczny, jak i folk-rockowy nastrój dominuje na tej płycie. Właściwie to się nie dziwie. Z naszego punktu widzenia właśnie taka jest muzyka ludowa naszych południowych braci. Jest co prawda obraz nieco zafałszowany, ale ta płyta zdaje się nieco go potwierdzać.
Fleret to zespół ze sporym poczuciem humoru, co udowadniają nie tylko aranżacje utworów, ale również wesoła miniaturka „Hore ropovodem”, zagrana w stylu nieco ciężkawego, nowo-orleańskiego jazzu. Zaraz po niej wracamy oczywiście na folk-rockowe tory.
Pomysł nagrania albumu z ludową śpiewaczką jest naprawdę dobry. Nie wiem tylko, czy płyta nie jest odrobinkę za długa.
Najlepszy utwór na płycie: góralski „Ej, hudci, hudci”.

Taclem

Aoife Clancy „It`s About Time”

Piękny album Aoife Clancy urzeka od pierwszych dźwięków. Coś takiego jest w głosie tej wokalistki, że słucha się jej z rosnącym zainteresowaniem.
Płyta zaczyna się tradycyjną balladą „Mantle of Green”, zaśpiewaną delikatnie i z niesamowitym uczuciem. Sporo tu takich tradycyjnych, ale na nowo odkrytych przez Aoife utworów. Należą do nich choćby „Factory Girl”, „Go Lassie Go” i „Peggy Overseas”.
Są tu też współczesne, ale nie mniej znane piosenki, jak „Roseville Fair”, „Sally Gardens” (z tekstem W.B. Yeates`a ale z nową muzyką), czy „Don`t Get Married Girls”. Jest w tych wykonaniach ta charakterystyczna nutka współczesnego folku. Ciekawe i dobrze dopasowane do możliwości wokalistki aranżacje sprawiają, że płyta wydaje się być bardzo zwartym albumem.
Do najlepszych utworów zaliczyłbym tu wspomniane już nowe „Sally Gardens”, nieco zaskakujący – bo w nieco swingującej manierze – „Midlife Crisis” i tradycyjny „Go Lassie Go”.
Płyta dla miłośników irlandzkich piosenek, ale również dla tych, którzy lubią poetycki nastrój zaklęty w utworach, oraz pięknie śpiewające wokalistki.

Rafał Chojnacki

Page 190 of 285

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén