Miesiąc: Październik 2006 (Page 3 of 3)

Mael Mórdha „Cluain Tarbh”

Patrząc na okładkę płyty spodziewałem się ostrej folk-metalowej rzeźni. Zwykle kapele wydające tak swoje płyty grają ekstremalny metal, wplatając gdzieniegdzie piszczałki, dudy, czy skrzypce.
Nastrojowe intro z dudami właśnie pominąłem, uznałem bowiem, że ma za zadanie uśpić moją czujność. Jednak utwór drugi („Winds of One Thousand Winters”), po którym spodziewałem się już wbicia w fotel, zaskoczył mnie naprawdę. Owszem, gitarki grają czasem jak w starym, dobrym Black Sabbath, ale nie ma mowy o brutalnej muzyce. To folk-metal podbarwiony gotykiem. W „The Serpent and the Black Lake” okazało się, że również doom metalem spod znaku My Dying Bride czy Moonspell. Czasem potrafią przyspieszyć i nagle pojawia się tin whistle. Wówczas muzyka przypomina najlepsze fragmenty z płyt Waylandera, uznanego za jeden z ciekawszych zespołów na scenie folk-metalowej.
Nie jest tak, że płycie w ogóle brakuje brutalności, ale jest ona dawkowana w rozsądny sposób.

Rafał Chojnacki

Folque „Folque”

Norweska grupa Folque to jedno z moich najciekawszych odkryć w temacie europejskiego folk-rocka. Jeśli posłuchamy właśnie płyty „Folque”, pierwszej w duskografii Norwegów, to od pierwszych nut zrozumiemy o co chodzi. Szkocka ballada „Alison Gross” zaśpiewana tu po norwesku daje poczucie połączenia dwóch światów – celtyckiego i skandynawskiego. Całość ubrana jest w zgrabne, folk-rockowe granie.
Nie brakuje tu pięknych ballad, takich jak „Harpa”, „Ravnene” (rewelacyjna norweska wersja szkockiego „Twa corbies”) czy „Sinclairvise”.
Podejrzewam że w 1974 roku ta muzyka musiała robić jeszcze większe wrażenie. Fairport Convention stawiało wtedy pierwsze, niezbyt jeszcze pewne kroki, a tymczasem w Norwegii wyrosła im spora konkurencja. I powiem Wam cośjeszcze o tych starych nagraniach: brzmią dziś doskonale. Wiem, że mam do czynienia z remasterowaną kopią, ale to nie zmienia faktu, że sama muzyka też się nie zestarzała. Dziś szłuchając Folque dochodzę do wniosku, że gdyby nie ta grupa nigdy nie powstałby tak świetny zespół, jak amerykański Tempest, dowodzony właśnie przez Norwega, Liefa Sorbye.

Taclem

Cechomor „Čechomor”

Album „Čechomor” zespołu Čechomor to jedna z najciekawszych pozycji w bogatej dyskografii tej grupy. Wvrew pozorom to nie pierwsza, a trzecie płyta sygnowana przez ten zespół. Tyle tylko, że poprzednie dwie opisane były pełną nazwą – Českomoravská hudební společnost.
„Čechomor” to więc w pewnym sensie debiut, ale nie tak do końca.
Słuchając albumu dochodzę do wniosku, że chyba jeszcze nikt tak nie grał czeskiej muzyki. Utwór taki jak „Michálek” mógł powstać w głowach zakreconych Skandynawów z Hoven Droven. Ale u Czechów? Prędzej uwieżyłbym, ze można tam nagrać np. „Proměny” – to też doskonały kawałek, tyle że bardziej pasujący do kapeli zza południowej granicy. Z resztą większość utworów ma słowiańską duszę. Najciekawiej brzmią jednak te, które zaskakują czymś. Ostra, niemal punk-folkowa wersja „Górali” mogłaby stanąć w jednym rzędzie z najlepszymi utworami The Pogues. Na dodatek słychąc selektywnie instrumenty, a w głosach niemal nie można poznać że nie śpiewają tego Polacy. Rewelacja.
Mimo iżrację miał znajomy Czech mówiąc, że czeski folk to nie tylko Čechomor, jednak ja wciąż pozostaję przy zdaniu, że to przede wszystkim Čechomor.

Taclem

Almora „Gates of Time”

Dawno nie zwiedzaliśmy na Folkowej folk metalowych krain, gdzie królują smoki i dzielni wojownicy. Almora proponuje nam taką właśnie wycieczkę w świat, gdzie dźwięki folkowe mieszają się z heavy metalem.
Zespół ten doskonale potrafi łączyć i dzielić. Po folkowym „Change” następuje metalowy „Heaven`s Fire Gates”, zaś po nim doskonale łączący ba gatunki „Cyrano”, w którym pojawiają się na dodatek brzmienia pokrewne z Jethro Tull. Właśnie takie połączenia na płycie dominują, choć nie brakuje przewagi któregoś z elementów. Nie zabrakło też oczywiście ballady.
Najciekawsze w całej historii grupy Almora jest według mnie to, że zespół ten pochodzi z Turcji. Grali dotąd m.in. u boku Theriona, Opeth i Ronniego Jamesa Dio. Ponoć poza swoim krajem są bardziej popularni niż u siebie. Nic dziwnego, jest to bowiem muzyka osadzona raczej w anglosaskim kręgu. Coś jakby skrzyżować Blackmore`s Night, z Jethro Tull i Iron Maiden.

Rafał Chojnacki

Pankharita

W języku Indian Aymara nazwa zespołu znaczy „róża”
Zespół powstał w 1992 roku w Zamościu i istnieje od tego czasu nieprzerwanie. Gramy muzykę andyjską głównie z Boliwii, Peru, Chile, Ekwadoru, zdarzają się nam także wycieczki w inne rejony kontynentu amerykańskiego i nie tylko. Fascynacja egzotyką folkloru Ameryki Południowej po wielu latach w dalszym ciągu inspiruje i mobilizuje nas do dalszej pracy. Kierując się wiernością tradycji i chęcią przybliżenia jej słuchaczom gramy repertuar oparty na utworach jak najbardziej zbliżonych do towarzyszących codziennemu życiu Indian zamieszkujących Andy, przystosowane jednak do odbioru dla współczesnych słuchaczy z kraju o zdecydowanie odmiennej kulturze.
Braliśmy udział w wielu festiwalach folkowych i folklorystycznych w znacznej części wielokrotnie m.in.:
• Festwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym
• III Festiwal Muzyki Inspirowanej Folklorem w Radomiu 1996 (wyróżnienie)
• Festiwal Kultury Ekologicznej w Józefowie
• Mikołajki Folkowe w Lublinie
• Dni Folkloru w Janowie Lubelskim
• IV Festiwal „Włodzimierz” we Włodzimierzu Wołyńskim (Ukraina)
• Folk Festiwal w Zamościu – (gospodarz imprezy)
• Eurofolk w Sanoku
• Ostrowskie Folkowisko w Ostrowie Lubelskim
Poza festiwalami zespół ma na swym koncie wiele koncertów i występów
w salach koncertowych, domach kultury, kościołach, szkołach, przedszkolach i zakładach karnych.. Zespół był zapraszany również na takie imprezy jak:
• Jazz Na Kresach w Zamościu
• XX Międzynarodowe Spotkania Wokalistów Jazzowych w Zamościu
• Chmielaki w Krasnymstawie
• Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
• Fortalicje
• Nadbużańskie Spotkania Artystyczne
• Juwenalia w Białej Podlaskiej
• Dożynki w Łukowej, w Aleksandrowie
Mamy za sobą również występ w telewizyjnym programie „Kawa czy herbata?”. Współpracujemy również z Chórem Kameralnym Lubelskiego Towarzystwa Muzycznego im. H. Wieniawskiego, oraz Chórem Politechniki Lubelskiej.
W grudniu 2003 roku wydaliśmy płytę „Musica Andina” na której znalazł się materiał podsumowujący ponad 10 lat istnienia zespołu.

Aktualny skład zespołu:
• Robert Klich – bombo
• Jerzy Korol „Jerzons” – zamponas, quenas
• Robert Kuba – zamponas, quenas, rondador
• Piotr Majewski – charango
• Krzysztof Tokarczyk – zamponas, quenas, mandolina
• Tadeusz Tokarczyk – gitara

Page 3 of 3

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén