Kategoria: Recenzje (Page 64 of 214)

Icewagon Flu „The Great American Something”

Lekki amerykański folk rock z delikatnym irlandzkim zacięciem to od wielu lat domena zespołu Icewagon Flu. To co słyszymy na płycie „The Great American Something” to konsekwentny rozwój stylistyki znanej już z płyty „Trouble Has A Car”. Poprzedni album, „Off The Wagon”, był hołdem oddanym celtyckim korzeniom folk-rockowego brzmienia, na nowej płycie Amerykanie wracają do autorskiego repertuaru, trzeba przyznać że robią to ze sporym wdziękiem.
Muzykę Icewagon Flu zwykło się umieszczać gdzieś między Wilco a The Pogues. Jednak bez względu na to jak będziemy chcieli ją zaszufladkować, to wciąż jest to granie od którego po prostu robi się radośniej na sercu. Do tej pory tego typu emocje spotykałem często u kapel kanadyjskich, pokroju Great Big Sea. Teraz okazuje się że również Nowojorczycy potrafią tak zagrać.
„The Great American Something” to płyta, która może spodobać się również fanom rocka. Została porządnie wyprodukowana, a grający tu muzycy po prostu świetnie sobie radzą ze swoim rzemiosłem. Podejrzewam, że piosenki takie jak „Clowns & Jokers”, „Talk to Me” czy „Two-Wheel Drive” miałyby szansę nawet na naszych listach przebojów.

Rafał Chojnacki

K.C. McKanzie „The Widow Tries To Hide”

O płycie „Weird tunes from a wild mind” autorstwa K.C. McKanzie pisałem niedawno, że w doskonały sposób łączy nowe piosenki ze stylistyką gitarowego folku lat 70-tych. Na nowej płycie mamy czternaście nowych utworów napisanych przez K.C.
Drugi album pokazuje nam, że piosenkarka coraz bardziej zanurza się w dark folkowej stylistyce, komponując nie tylko ballady, ale i nieco żywsze piosenki, osadzone w mrocznej stylistyce rodem z „Murder Ballads” Nicka Cave`a. Mimo że środki wyrazu na „The Widow Tries To Hide” są nieco uboższe niż na legendarnej płycie tego ostatniego artysty, to możliwe, że jego miłośnicy polubią też K.C.
Piosenkarka ucieka od banału, takie utwory, jak „Holy Branches”, „These Embers” czy „” stawiają ją w jednym rzędzie z klasykami autorskiego folku. Na pewno warto też dać się porwać takim balladom, jak „Hobo´s Lullaby”.
Ciekawie brzmią momenty, kiedy muzyka wyrywa się z dark folkowej specyfiki. Tak jest choćby z piosenką „His Whore”, gdzie muzyka dryfuje w kierunku akustycznego folk-rocka.
K.C. niewątpliwie jest uzdolnioną wokalistką, sprawnie akompaniującą sobie na gitarze. Ale to przede wszystkim wyśmienita autorka piosenek.

Rafał Chojnacki

Terry McKenna „Throw the House Out of the Windowe”

Terry McKenna wziął sobie na barki nie lada zadanie. Zaprezentowanie starych melodii w sposób taki, żeby współczesny słuchacz mógł z przyjemnością ich posłuchać, nie jest proste. Zwłaszcza jeśli nie chce się dokonywać gwałtu na muzyce sprzed wieków.
„Throw the House Out of the Windowe” to album zawierający przeróbki utworów z Anglii, Szkocji i Irlandii, datowanych na XVI-XVIII wiek. W tak nietypowym przedsięwzięciu wspierają Terry`ego doskonali muzycy, m.in. Ben Grossman.
Zgodnie z założeniami autora tej płyty, muzyka tu prezentowana była w swoim czasie odpowiednikiem dzisiejszej muzyki pop. Może rzeczywiście coś w tym jest.

Taclem

Tim Stafford „Endless Time”

Tim Stafford, to jeden z najbardziej pracowitych muzyków na amerykańskiej scenie. Współpracował z całą masą wykonawców, w tym również z tymi najlepszymi, jak choćby z Alison Krauss i grupami, takimi jak Dusty Miller czy Blue Highway. Zarówno gra, jak i piosenki Tima, zakorzeniły się na stałe w amerykańskim bluegrassie. Jego utwory mają w swoim repertuarze m.in. Ronnie Bowman, Dan Tyminski, Jim Hurst, czy Scottie Sparks.
Jak przystało na rasowego gitarzystę Tim głownie gra. Śpiewanie zostawia zaproszonym gościom. Jeśli jednak skupimy się na jego gitarze, to przez długi czas przyjdzie nam zbierać z ziemi szczękę. Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że na akustycznej gitarze można grać takie cuda.
Zwykle jest tak, że faworyzuję piosenki, stawiając je wyżej niż utwory instrumentalne, przez wzgląd na dodatkową treść, jaką niosą ze sobą ich teksty. Co prawda piosenkom Tima niczego nie brakuje, ale dopiero instrumentalne kompozycje pozwalają w pełni docenić jego kunszt muzyczny i kompozytorski.

Taclem

Turlach Boylan „The Tidy Cottage”

Turlach Boylan urodził się w północnoirlandzkim hrabstwie Derry, ale później przeniósł się do County Antrim, gdzie ćwiczył pod okiem Johnego Kennedy`ego, irlandzkiego mistrza fletu. Obecnie jest to jeden z najbardziej utalentowanych flecistów grających muzykę irlandzką w Stanach Zjednoczonych. Grywa między innymi z takimi formacjami, jak Clandestine czy The Scottish Rogues.
„The Tidy Cottage” to jego druga solowa płyta, a za razem nagrana z siostrą i bratem (Sheila jest skrzypaczką, a
Ruairi to również flecista). Towarzyszą im zaprzyjaźnieni muzycy, nadając czasem nieco inne brzmienie tradycyjnej muzyce preferowanej przez Turlacha.
Dla wielbicieli irlandzkich fletów to pozycja obowiązkowa, inni miłośnicy celtyckiego grania na pewno też odnajdą tu wiele dla siebie.

Taclem

Elizabeth LaPrelle „Rain And Snow”

Elizabeth LaPrelle pochodzi ze stanu Virginia i wraz z przyjaciółmi nagrała płytę zawierającą zestaw starych ballad. Generalnie mieści się on w granicach amerykańskiego folku z lekkim odskokiem w kierunku europejskich korzeni. Dzięki temu album powinien spodobać się też miłośnikom muzyki celtyckiej.
Album ten wpisuje się doskonale w amerykańską modę na odkrywanie akustycznych brzmień w amerykańskich korzeniach. Jak sama artystka przyznaje są to w większości piosenki, których nauczyła się od rodziców. Znajdują się tu też ballady znane z płyt Joan Beaz, Carter Family czy z kolekcji Alana Lomaxa.
Mimo że podczas nagrań Elizabeth LaPrelle była szesnastoletnią dziewczyną, to jej głos jest już na tyle dojrzały, by doskonale sprawdzać się w prezentowanym przez nią repetuarze. Słychać to zwłaszcza w piosenkach wykonywanych bez akompaniamentu. Amerykanka świetnie panuje tu nad swom głosem.
„Rain And Snow” to bardzo porządna płyta. Po tej porcji starych ballad z niecierpliwością czekam na nową, zapowiadaną już płytę Elisabeth.

Taclem

Gogol Bordello „Not A Crime”

Zespół Gogol Bordello podbił ostatnio serca jurorów z BBC. Grupa została zwycięzcą nagrody BBC Awards w kategorii World Music. Prezentowany tu singiel, to fragment płyty „Gypsy Punk”, której tytuł doskonale ilustruje muzyczne inspiracje członków zespołu.
Mimo że grupa Gogol Bordello powstała w Nowym Jorku, to inspiracją jest dla nich muzyka z Europy Wschodniej. Dominują motywy punkowe z rosyjską harmoszką, albo ska-punk zagrany na cygańską nutę. Trzeba przyznać że brzmi to dość oryginalnie.

Balou „Prophets of the iron age”

Country, elektryczny folk, folk-rock czy też czasem nawet folk z elementami country rocka… Trudno jednoznacznie określić co gra niemiecka grupa o dźwięcznej nazwie Balou. Na pewno wszystkie wymienione tu elementy są na płycie obecne. Na pewno grupa poszerza zwykłe rockowe instrumentarium, sięgając po mandolinę, banjo, harmonijkę ustną czy steel guitar.
Autorem wszystkich kompozycji jest gitarzysta i wokalista Andreas Detterbeck. Na szczęście wszystkie utwory śpiewane są po angielsku, niemiecku wybitnie by się w country nie sprawdził.
Piosenki sprawdzają się dobrze, dominuje dość radosne granie, ale nie zabrakło też miejsca dla łagodnych ballad. Myślę, że każdy kto nie zna jeszcze tej grupy powinien dotrzeć do płyty „Prophets of the iron age”.

Rafał Chojnacki

Dave Kirk „Mayfly”

Dave Kirk to wirtuoz akustycznego, gitarowego grania. „Mayfly” to opowieść o wiośnie i obrazach jakie kompozytorowi i wykonawcy skojarzyły się z tą porą roku.
Bardzo łatwo ulec urokowi takich sielskich utworów, jak „Mayfly”, „Coracle Man” czy „The Village”.
W nagraniu tej płyty wspomagali Dave’a zaprzyjaźnieni muzycy – Dan Britton grający bodhranie, Chris Conway na klawiszach i whistles, Neil Segrott na gitarze basowej i pięknie śpiewające Bridget McMahon. Nadali oni autorskim utworom bardziej tradycyjnego, celtyckiego brzmienia.
To przede wszystkim album dla miłośników słonecznych dni, ciepła i muzyki, która właśnie takie emocje propaguje.

Taclem

Itinerant Band „Jefferson and Liberty”

Amerykańska grupa Itinerant Band jest zespołem nietypowym. Przede wszystkim trudno stwierdzić, czy grają muzykę country, czy jest to raczej folk – piosenki, które są zawarte na tym albumie powstały na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy takie podziały stylistyczne jeszcze nie miały prawa istnieć. Na dodatek zespół stara się być wierny ówczesnym brzmieniom, choć to w sumie mało prawdopodobne, by w tego rodzaju zespołach grały wówczas w Stanach takie instrumenty, jak harfa, gitara czy bodhran. Ale mimo wszystko zespół robi wiele by zaprezentować się autentycznie.
No właśnie, generalnie chodzi tu chyba właśnie o prezentację. Zespół występuje bowiem zwykle przebrany w stroje z epoki, co jednych może bawić, ale innym daje do zrozumienia, że północnoamerykańska tradycja, a właściwie jej korzenie, to dla muzyków The Itinerant Band coś więcej, niż tylko muzyka.
Tych korzeni można znaleźć tu wiele – są oczywiście utwory pochodzące z Wysp Brytyjskich, ale zaplątało się też co nieco z tradycji French-Canadian.
Znajdą tu coś dla siebie również miłośnicy surowych marynarskich śpiewów – w końcu jakąś drogą trzeba było się do Ameryki dostać.
Album „Jefferson and Liberty” to porcja solidnej muzyki, która powinna stanowić niezłą ilustrację do historii rozgrywających się w zamierzchłych czasach początków Stanów Zjednoczonych.

Taclem

Page 64 of 214

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén