Szwedzka formacja West Of Eden prezentuje muzykę opartą na celtyckim folku, ale na swój sposób bardzo oryginalną. Jest tu obecna specyficzna nutka poezji, taka, jaką były nasycone niektóre nagrania szkockiego Capercaillie z okresu płyty „Derilium”. Może Szwedom brakuje jeszcze troszeczkę polotu, który towarzyszył tej płycie, ale album „West Of Eden” pokazuje że są na dobrej drodze.
Lekkie, niemal popowe aranżacje mogą kojarzyć się grupami takimi, jak The Corrs, czy Runrig, jednak na płycie nie zabrakło miejsca dla West Of Eden, co jest bardzo ważne.
Wokalistka zespołu, Jeanny Schaub, kojarzyć się może nie tylko z Karen Matheson, ale również z legendarną Sandy Denny. Z resztą nie tylko Sandy jest tu „brytyjskim tropem”, bo grupa zbliża się niekiedy w rejony zarezerwowane dla Fairport Convention.
Innym zaś razem grupie udaje się podejść do pop-folkowej stylistyki grupy Blackmoore`s Night i wydobyć z niej to co piękne, bez popadania w kicz. Richie Blackmoore powinien się zaniepokoić czując oddech Szwedów na plecach.
Rzeczą, która najdobitniej świadczy o wyjątkowości West Of Eden jest repertuar. Próżno szukać tu popularnych melodii, grupa pisze własne piosenki i bardzo dobrze im to idzie. Melodie pisane przez zespół są wyjątkowo lekkie i trzeba przyznać, że dobrze oddają ducha muzyki celtyckiej.

Taclem