Czeska formacja Ginevra inspiruje się stylistyką minstreli i bardów, ale robią to na swój własny sposób. Czeskie piosenki – w większości autorskie wykonane sąna folkową nutę, z nawiązanie do muzyki renesansowej i średniowiecznej. Grupa występuje w strojach z epoki, stylizowanych na wędrownych grajków.
Muzyka zespołu jest dość wesoła, co już od wstawki pierwszego utworu – dość patetycznego „Bůh v nás” – rzuca się w uszy. Czasem więcej jest elementów nawiązujących do historii, tak jest w balladzie „Voják”. To jedna z dwóch piosenek na tej płycie, któe oparto na tradycyjnych źródłach. Druga, to „Moře”, oparta na starej irlandzkiej balladzie.
„Příbramské korbele” to piosenka zagran z przytupem, świetna na karczemną biesiadę. Utwory grane przez Ginevrę mogłyby zastąpić czasem grupy muzyki dawnej grające na turniejach i zamkach. Na pewno to co proponują Czesi jest łatwiejsze w odbiorze, a jednocześnie dość ciekawe.
Kolajna piosenka zatytułowana jest „Irisdayne”, refren „Hej nalejże mi, nalej, cała karczma śpiewa” mówi chyba wszystko. Z kolei „Opat Jan” to balada o opacie, którego posąg stoi gdzieś przy klasztorze. Konstrukcja piosenki zdradza pewnwe inspiracje brytyjskimi piosenkami ludowymi.
„Krutá Kateřina” to opowieść o dniu zaręczyn, bardziej słowiańska w swym wyrazie, pasująca dobrze do czeskiej kapeli.
W piosence „Ir Bran” wracamy do Irlandii. Mimo że to autorski utwór Czechów, to zarówno melodia, jak i tekst – o Branie, rybaku – kojarzy się nierozerwalnie z Zieloną Wyspą. Z kolei w „Červen 1621” mamy nawiązanie do renesansowych pieśni, ta opowiada o Czechch pod rządami Habsburgów. W podobnym tonie jest ballada „Mistr kat”, o kacie, który modli się Boga o odpuszczenie.
Tytułowa „Bída” to kolejna biesiadna pieśń. Biesiadna w bardzo pozytywnym sensie – po prosu to pieśń o zabawie do rana. Płyta kończy się wesołąpiosenką o rannych ptaszkach.
Gusotwnie wydana książeczka do płyty zawiera wszystkie teksty i akordy, oraz sporo ładnych, kolowych fotek. Jeśli dodamy do tego naprawdę fajną muzykę na płycie, to zestawik okazuje się bardzo kuszący. Za sprawą Ginevry czeska scena folkowa po raz kolejny zdobywa sobie moje uznanie.

Taclem