Nietypowa płyta szantowa. Dlaczego nietypowa? Przede wszystkim dlatego, że nietypowy jest sam zespół – to czwórka ludzi, którzy od lat spotykają się przy okazji różnych projektów, znają całkiem dobrze i postanowili kontynuować jednorazową w zamiarze przygodę. Waldemar Mieczkowski (na codzień kapitan „Zawiszy Czarnego”) zebrał Formację kiedy potrzebował zespołu który mógłby poprzedzić występ morskiego chóru z Niemiec. Wzajemne fluidy sprawiły, że przygoda z tą grupą trwa do dziś i właśnie mam w ręku debiutancki krążek tego zespołu.
Grupa zaczynała od grania coverów, bo było trochę czasu na zrobienie aranżacji, ale na pisanie już nie. Trzon repertuaru stanowiły piosenki z zespołów w których grali tworzący Formację muzycy (a było w czym wybierać: Krewni i Znajomi Królika, Packet, Smugglers, Broken Fingers Band), wkrótce jednak pojawiły się całkiem nowe autorskie utwory – ale na to trzeba było poczekać.
Płyta „Barowe opowieści” jest już w połowie autorska, nie zabrakło jednak nowych opracowań standardów, dzięki czemu możemy posłuchać nowych interpretacji takich piosenek, jak „Marynarz z Botany Bay”, „Wielorybnicy Grenlandzcy”, „Fregata z Packet Line”, „Sally Brown”, „Pastorałka o wigilijnym śledziu”, „Do Anioła Stróża”, „Irlandka” i „Szczęśliwy powrót”. Nad każdym z nich grupa trochę popracowała – jest tu miejsce dla czterech osobowości tworzących zespół.
Za nowy repertuar zespołu odpowiedzialne są trzy osoby. Krzysztof Jurkiewicz (na co dzień udzielający się twórczo w miejsko-folkowym Słodkim Całusie od Buby) pisze własne piosenki, opowiadające o ciekawych i bardzo życiowych historiach. Z kolei spółka autorska Zbigniew Gach (przyjaciel Formacji i autor tekstów) i Jacek Jakubowski tworzy raczej weselsze opowieści. Jedno co łączy wszystkie piosenki, to świetna warstwa tekstowa i współczesne, a jednocześnie folkowe w brzmieniu opracowania muzyczne. Te właśnie piosenki, to największy atut płyty.
Bez względu na to czy słuchamy piosenki o pięknej Kaszubce („Rybaczka”), czy też przejmującej opowieści o statkach odchodzących na złom („Regulus”), historie opowiadane nam przez Formację brzmią bardzo wiarygodnie. Niekiedy są bardziej osobiste („Przeczucie”), innym razem mogą dotyczyć przeżyc każdego żeglarza („Face To Face”).
Jak przystało na kapelę z Wybrzeża, ich twórczość przesycona jest nie tylko morzem, ale przede wszystkim klimatem portowego miasta.
Pod względem instrumentarium Formacja brzmi dość folkowo – daje tu o sobie znać muzyczna przeszłość muzyków. Jest to jednak folk dość subtelny, różny od popularnego na szantowej scenie „łupu-cupu”.
Jako że na każdy rodzaj muzyki powinno się znaleźć miejsce, to mam nadzieję, że na Waszych półkach znajdzie się miejsce na debiutancki album Gdańskiej Formacji Szantowej.

„Barowe Opowieści” zostały Płytą Miesiąca w marcu 2004 roku.

Taclem