To czwarta produkcja tego projektu, ale pierwsza pod nową nazwą. Wcześniejsze poczynania muzyków zebarnych w tej grupie sygnowane były przez Afro-Celt Sound System.
W samej muzyce tak wiele się nie zmieniło. Wciąż jest to elektroniczno-akustyczny mariaż muzyki etnicznej z nowoczesnymi aranżacjami.
Na „Seed” komputery są niemal wszechobecne, nie jest to jednak produkt skierowany do dyskotek. Elektronika jest tu wyszukana i nie można zarzucić muzykom, że wspomagając się komputerami idą na łatwiznę, zwłaszcza że zwykle wspierają one albo warstwę rytmiczną, albo dodają smaku etnicznej otoczce.
Już otwarcie płyty wróży niebanalne przezycia. „Cyberia” to flamenco z elementami charakterystycznymi dla takich przedsięwzieć, jak Enigma, Deep Forest, czy właśnie AfroCelts.
Tytułowy utwór „Seed” pozostaje w podobnej poetyce, choć etniczne żródła inspiracji są nieco inne. Słychać też wreszcie afrykańskie rytmy i celtyckie dudy – podstawowy i najbardziej rozpoznawalny element tego projektu.
„Nevermore” rozpoczyna się od elektronicznego beatu, delikatny kobiecy głos wplata w komputerowo generowaną muzykę swoją opowieśc. „Nevermore” to typowy singiel – piosenka do radia. Piosenka całkiem niezła, ale zastanawiam się, czy aby nie jest trochę wymuszona. W nieco hipnotycznym „Ayub`s song/As you were” brzmienie zmierza nieco w kierunku tego co zaproponowała grupa Dead Can Dance na swym ostatnim pełnowymiarowym albumie „Spiritchaser”. Utwór AfroCeltów jest może nieco „jaśniejszy”.
Utrzymany w klimacie new age „Rise” i bardziej etno-popowy „Rise above it” to właściwie jeden rozwijający się w drugiej części utwór. Gdyby nie jego rozbudowana pierwsza częśc byłby idealny do radia. Wokalista Simon Emmerson niesamowicie zbliża się tam do regionów zarezerwowanych dotąd jedynie dla Bono – wokalisty U2. Podobnie jest w „All remains”, nieco bardziej orkiestrowym utworze.
Instrumentalna kompozycja „Deep channel” zaczyna się bardzo spokojnie, by nagle przemienić się w opętańczy celtycki taniec. Mimo licznych zmian nastroju jest to niewątpliwie utwór, który najbardziej spodoba się fanom muzyki celtyckiej.
„Green”, czyli instrumentalna wersja „Nevermore” nie jest tylko podkładem do piosenki, to pełnoprawny utwór z rozbudowaną piękną partią low whistle na którym gra James McNally (ex-Pogues).
Płyta pozwala mieć nadzieję, że ten projekt nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wciąż nie brakuje im pomysłów, choć nie wszystkie są tak świeże i oryginalne jak na poczatku przygody z AfroCelts.

Rafał Chojnacki