W różnorodności siła
Polacy lubią mieć wszystko uporządkowane… po swojemu. Dlatego właśnie pojawiają się u nas gatunki muzyczne, które w gruncie rzeczy gatunkami nie są, ponieważ muzyki nie szereguje się pod kątem tematyki śpiewanych tekstów. Oczywiście same utwory słowno-muzyczne da się w ten sposób poszeregować, ale dzieje się to już w ramach większych zbiorów, którymi są właśnie gatunki. Tymczasem w Polsce mamy scenę szantową, która rozwijała się przez wiele lat niemal zupełnie niezależnie od sceny folkowej, choć tu i tu pojawiały się często te same tematy, zaczerpnięte z kultury Wysp Brytyjskich. Na szczęście udało się nieco otworzyć na siebie te dwie grupy, a przy okazji nawet miłośnicy nadwiślańskiego country coraz częściej posługują się folkową etykietką. To dobrze, ponieważ ten rodzaj różnorodności jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Pozostaje jednak jeszcze jeden polski „gatunek”, który leży w granicach folku, ale rzadko bywa łączony z tą sceną. Chodzi tu o piosenkę turystyczną. Oczywiście, podobnie jak w przypadku sceny szantowej, muzycznie mamy tu wszystko – od bardów po jazz i rock. Jednak sedno muzyki trampów to przecież nic innego jak folk. To, że czasem teksty będą bardziej poetyckie, innym zaś razem przaśne, biesiadne, nie zmienia meritum sprawy. To tylko kolejny przykład na to, że folk niejedno ma imię.
Oczywiście festiwale piosenki turystycznej, na czele z takimi jak Bazuna i Yapa, od lat przytulają do serca śpiewających żeglarzy. Wszak pływanie to też turystyka, nawet jeżeli teksty dotyczą dalekiej przeszłości i pełnomorskich wypraw, niekoniecznie dla przyjemności. Z resztą szantowe klasyki usłyszeć można przy ogniskach nie tylko na Mazurach, ale i w górach. I nikogo to nie dziwi.
Tylnymi drzwiami
Piosenka turystyczna na żeglarskich scenach pojawia się o wiele rzadziej. Można powiedzieć, że weszła na nie niejako tylnymi drzwiami. Uchylili je mazurscy żeglarze szuwarowo-bagienni, którzy zamiast o przylądku Horn, woleli śpiewać o Sztynorcie. Lukę tą wykorzystał zespół EKT-Gdynia, który swoją nazwę zawdzięcza Elitarnemu Klubowi Turystów. Grupa zaczynała od repertuaru łączącego tradycyjnie pojmowaną turystykę, z niewielką dozą żeglarstwa i poezji śpiewanej, by w końcu zdryfować ostatecznie w bardziej mokre regiony, nie rezygnując jednak całkowicie z tematyki lądowej.
Jakiś czas później na żeglarskich scenach coraz śmielej zaczął sobie poczynać również inny zespół, wywodzący się oryginalnie z turystycznego nurtu studenckiego, Słodki Całus od Buby. Tu zadecydowały względy personalne, ponieważ przez skład tej grupy przewinęli się członkowie licznych trójmiejskich zespołów ze sceny szantowej, by wymienić choćby Packet, Smugglers czy Krewnych i Znajomych Królika. Jako że część członków zespołu grywa też na co dzień w Formacji, repertuar Słodkiego Całusa jest żeglarskiej publiczności całkiem dobrze znany.
Turyści żeglarzom
O ile grupa EKT-Gdynia właściwie od samego początku swojego romansu ze sceną szantową przemyca lądowe treści na wodniackich festiwalach (w tym również na Shanties), o tyle organizowanie osobnych koncertów, łączących oba nurty, jest właściwie wciąż jeszcze nowością. Nic jednak dziwnego, że tak się dzieje, skoro wielu wykonawców z kręgów piosenki żeglarskiej przyznaje się do nieco odleglejszych inspiracji.
Nic więc dziwnego, że tegorocznej edycji Festiwalu Shanties w Krakowie zdecydowano się na organizację turystyczno-żeglarskiego koncertu „Morże góry?”, który odbędzie się w sobotę (24.02), w krakowskim Kinie Kijów, o godz. 17. Oprócz wspomnianych już grup EKT Gdynia, Słodki Całus od Buby i Formacja, zagrają też: szantowi klasycy, czyli Ryczące Dwudziestki; nawiązujący do przedwojennych rewelersów wokaliści z zespołu Klang; folkowy Inisheer i poetycko-żeglarska Trzecia Miłość. Ważnym punktem koncertu może też być występ grupy Atlantyda, która kolejnego dnia będzie na Shanties obchodziła swoje 30-lecie, a jej lider, Sławomir Klupś, 40-lecie pisania piosenek o morzu. Warto wspomnieć, że był on przez wiele lat jednym z filarów zespołu Mechanicy Shanty.
Śpiewanie z bardami
Turystyczny koncert na Shanties zapowiada się o ciekawie, ale nie zamyka bynajmniej panelu ciekawostek dla miłośników takiego grania. Wszak w nurcie turystycznym bardzo popularne są piosenki polskich i zagranicznych bardów. Na Shanties nie zabraknie i takich wykonawców, mają z resztą nawet swój osobny koncert – „Tam gdzie fale nas bujają”. Odbędzie się on w czwartek (22.02), w Studiu S5 Radia Kraków. Wystąpią m. in.: Piotr Zadrożny, Marta Kania, Mirek Kowalewski, Witold Zamojski i kapitan Waldemar Mieczkowski, który ma w swoim repertuarze nie tylko morskie bluesy Janusza Sikorskiego, ale też utwory Leonarda Cohena, Olka Grotowskiego czy Andrzeja Mroza.
Ba radiowym koncercie zabraknie wprawdzie balladowego duetu, który tworzą Andrzej Korycki i Dominika Żukowska, ale pojawiają się oni na trzech innych koncertach w trakcie festiwalu. Zdecydowanie jest więc z czego wybierać.
Rafał Chojnacki
Dodaj komentarz