Nowa płyta wydawana przez grupę taką jak Young Dubliners, to zawsze ciekawe wydarzenie. Nawet jeżeli nie wszystkie płyty tej formacji są równie dobre, jak najwcześniejsze – „Rocky Road”, „Red” i „Breathe” – to jednak na każdą nową płytkę Młodych Dublińczyków z Los Angeles patrzę z dużą nadzieją. Choć z dwójki prawdziwych Dublińczyków, którzy zakładali zespół został już tylko wokalista i gitarzysta Keith Roberts (Paul O`Toole opuścił zespół jeszcze pod koniec ubiegłego wieku), autorskie piosenki tej formacji nie zmieniły zbytnio swego charakteru. Wciąż są to fajne utwory, pisane w lekkiej, irlandzkiej manierze. Zmieniło się jednak nieco podejście do aranżacji.
Począwszy od płyty „Absolutely” z 2002 roku zespół stawał się coraz bardziej rockowy, aż wreszcie folkowe elementy okazały się jedynie ozdobą. Nadzieje odżyły wraz z rewelacyjną płytą „With All Due Respect – The Irish Sessions”, na której zespół oddał hołd swoim folkowym mistrzom – The Dubliners i The Pogues. Kolejny album („Saints and Sinners”), był znów bardziej pop-rockowy, choć z wyraźnymi irlandzkimi akcentami. W międzyczasie ukazała się jeszcze wirtualna EP-ka (dostępna tylko w sieci), zatytułowana „St. Patrick`s Day Party Jam”, zawierająca znów folkowe przeboje.
Na „9” wracamy do regularnej dyskografii i bardziej radiowych utworów, choć na szczęście nie pozbawionych folkowych elementów. Miłośników starszych płyt Młodych Dublinersów mogą zainteresować takie kompozycje, jak „Rain”, „Seeds Of Sorrow”, „Abhainn Mór”, „Fall” i „Only You & Me”. To połowa płyty, nie jest więc tak źle.
Pozostałe też mają w sobie coś z irlandzkiego rocka, ale raczej z takich grup, jak Stiff Little Fingers, The Undertones czy The Boomtown Rats.

Rafał Chojnacki