Żeńskie trio Cookies N Beans, to szwedzka odpowiedź na popularność pop folkowych brzmień, zwłaszcza tych, nawiązujących do amerykańskiego folku. Nic więc dziwnego, że na debiutanckim albumie tej grupy wszystkie piosenki zaśpiewane są po angielsku. Również tematyka kojarzy się z amerykańskimi piosenkami: są pociągi, nieszczęśliwa miłość i problemy z alkoholem. Jeżeli dodamy do tego trzy żeńskie głosy, harmonijkę ustną, gitarę dobro i sporo zabawy, którą najwyraźniej dziewczyny miały podczas nagrywania tej płyty, można dojść do, że jest to debiut udany.
Jedno, czego na tej płycie zabrakło, to różnorodności. Wprawdzie znajdziemy tu galopujące piosenki i spokojne ballady, ale problem kryje się gdzie indziej. Kiedy każda z wokalistek śpiewa osobno, słychać jak bardzo rożnymi barwami głosu dysponują, ale śpiewając razem próbują za wszelką cenę stworzyć jednolite unisono. Być może zabrakło kogoś, kto dobrze poustawiałby im głosy. Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z pierwszym albumem tego zespołu. Frida Öhrn, Linda Ström i Charlotte Centervall mają już na koncie kolejne płyty oraz występy w uwielbianych w Szwecji eliminacjach do Eurowizji.
Obecnie można już mówić o fenomenie popularności Cookies n Beans w całej Skandynawii. Czy spodobałyby się nad Wisłą? Myślę że tak. W ich muzyce nie ma nachalnej przebojowości, nawiązują raczej do klimatów z lat 50, zamiast do aktualnych list przebojów. Ma to swoją wartość.

Rafał Chojnacki