Podbarwiony metalem szwedzki folk-rock może czasem brzmieć jak niemiecki walec, który gonią górale ze skrzypcami, ale może też brzmieć ciężko ale selektywnie. Dokładnie tak jak Åskfödd. Dobrze słychać tu zarówno dźwięki gitar, jak i folkowe brzmienia. Być może wokal Tobiasa Dona Rydsheima mógłby czasem być nieco bardziej wyeksponowany , ale nawet ten mankament nie przeszkadza w odbiorze.
Grupa Åskfödd pochodzi z Norrtälje. miasta położonego niedaleko Sztokholmu. Historycznie ziemie te były zamieszkane przez rybaków i morskich rozbójników, którzy chętnie wyprawiali się na południe. I takie właśnie brzmienia znajdziemy w muzyce szwedzkich folk-rockowców. Czasem bywa rubasznie, nawet biesiadne (choć rzecz jasna bez żadnej dyskoteki), jednak nawet wówczas muzyka ta nie traci lekkości, jaką znamy z nagrań takich grup jak Hedningarna czy Hoven Droven. Podstawowa różnica polega na tym, że Åskfödd chętniej sięgają po hard rockowe solówki i ich muzyka skierowana jest raczej do miłośników głośniejszego grania.
Piosenki zarejestrowane na „Oppe Te Dans” są niesamowicie chwytliwe i nośne, nie tylko dzięki epickim chóralnym refrenom, ale również dzięki melodiom, bezpośrednio odwołującym się do tradycyjnych szwedzkich tańców. Od całości odróżnia się tylko kompozycja Snart Är Det Måndag (I November Igen), nieco bardziej popowa, niemal radiowa.
Najciekawsze jest to, że grupę Åskfödd tworzą młodzi ludzie. To tłumaczy ich rockowa orientację i brak zadęcia, które często słychać w nagraniach starszych kapel. Piosenki są zadziorne i nie ma wątpliwości, przy dobrej promocji zespół ten miałby dużo do powiedzenia, ponieważ nie jest kolejnym klonem bardziej znanych kapel, a samodzielną, twórcza jednostką.

Rafał Chojnacki