Duńsko-szwedzki duet, który tworzą pochodzący ze Szwecji Jens Ulvsand i Dunka Jullie Hjetland, to grupa opisująca swoją muzykę jako „nordycki folk”.
Jednak już po pierwszym przesłuchaniu ich płyty dochodzimy do wniosku, że to o wiele za ciasna szufladka. Chociaż rzeczywiście słychać w tej muzyce brzmienia północy, to jednak jest ona nagrana z użyciem dość nietypowego – jak na tamte warunki instrumentarium. Wprawdzie pochodzące z Bałkanów bouzouki bardzo dobrze zakorzeniło się w tradycji irlandzkiej i coraz częściej sięgają po nie Skandynawowie, to jednak trudno uznać je za instrument typowy dla muzyki północy. A to właśnie brzmienia bouzouki, na którym gra Jens, dominują na tej płycie. Jullie sięga za to czasem po ukelele, które robi w ostatnim czasie niesamowita karierę, nie tylko wśród muzyków folkowych. Jednak dla nordyckiego folku to wciąż nietypowy instrument.
Repertuar jest również nie całkiem jednoznaczny. Przeważają autorskie utwory Ulvsanda i Hjetland, osobiste, pełne pasji i ciekawie zaaranżowane, rzeczywiście mocno osadzone zarówno w tradycji muzyki folkowej, jak i w skandynawskim nurcie bardów, wykonujących swoje własne ballady. Wokal Jullie dobrze podkreśla ekspresję tych piosenek.
Ciekawostką jest utwór otwierający płytę, składający się z piosenki najbardziej znanego szwedzkiego barda, Cornalisa Vreeswijka „Visa I Vinden”, połączonej z utworem ludowym „Aire from Brae”, pochodzącym z Szetlandów. Brzmi to ciekawie, zwłaszcza, że całość otrzymała aranżację pasującą do autorskich utworów duetu. Podobnie ma się sprawa z kolejną niespodzianką na płycie, czyli utworem „Bodaibo” Włodzimierza Wysockiego, które znamy choćby z wykonań Wiktora Zborowskiego lub Pawła Kukiza.
Duet Ulvsand & Hjetland tworzy ciekawą mieszankę, wykorzystując różne źródła i inspiracje (oprócz wspomnianych mamy jeszcze ludową melodię z Norwegii), kreuje jednolitą stylistycznie, otuloną w chłodne barwy północy muzykę, do której pojęcie „nordycki folk” wprawdzie pasuje, ale jak już wspomniałem, jest nieco zbyt ciasne. Mimo minimalistycznego instrumentarium dzieje się w tych dźwiękach i wiele więcej.

Rafał Chojnacki