Katalońska grupa Lád Cúig debiutuje swoim folk-rockowym materiałem, zatytułowanym „Tenim les arrels”. Znajdziemy tu echa muzyki nawiązującej do brzmień celtyckich, charakterystycznych dla tamtejszych plemion, ale również z delikatnymi nawiązaniami irlandzkimi i szkockimi w melodiach. Trafimy też na delikatne orkiestracje, dudziarską orkiestrę, rasowe brzmienia ska i masę innych rzeczy. Lád Cúig zaskakują bogactwem nawiązań i rozwiązań. Słuchając ich albumu nietrudno dojść do wniosku, że nagranie tego albumu było bardzo kosztowne. Wystarczy posłuchać jak skonstruowane jest intro, którego melodia przechodzi różne wolty stylistyczne, stanowiąc niejako zapowiedź tego, co znajdziemy w dalszej części płyty.
Są momenty, kiedy Katalończycy próbują zagrać ostrzej, nieco bardziej punk-folkowo (np. w „Patrick McKenzie”), jednak to tylko drobny odcień na ich autorskiej mozaice. W odróżnieniu od kapel takich jak Flogging Molly czy Fiddler`s Green grupa Lád Cúig brzmi bardziej selektywnie i o wiele radośniej.
Być może to zasługa katalońskiego słońca, ale ja uważam, że chodzi tu raczej o Flàvię, wokalistkę, która wykonywała większość partii wokalnych w czasie gdy zespół nagrywał tą płytę. W jej głosie jest dużo radości, nie pozostaje to więc bez wpływu na całokształt brzmienia. Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, ze drogi śpiewaczki kapeli rozeszły się po nagraniu tej płyty, a zespół brzmi obecnie nieco mocniej. Zobaczymy jak to będzie. Mam tylko nadzieję, że nie zatracą swojego charakteru i nie utoną w zalewie podobnych do siebie kapel. Szkoda by było potencjału, który mają i który na tej płycie doskonale wykorzystali.
„Tenim les arrels” to debiut dojrzałego zespołu, którego muzycy wiedzą co chcą osiągnąć. Pozostaje więc trzymać za nich kciuki i liczyć na to, że kolejny album dorówna tej płycie.

Rafał Chojnacki