Mroczne nordyckie melodie, bretońskie tańce, niemieckie średniowieczne motywy i folk-rockowe podejście do grania – to tylko niektóre z części składowych układanki pod nazwą La Marotte. Zdarzają się momenty gdy pulsacja rodem z reggae przeplata się z melodią o asturyjskim rodowodzie. Trafimy tu na średniowieczną balladę, łacińskie teksty i melodie dawne przemieszane z nowszymi. Znajdzie się nawet miejsce na nutkę Orientu, choć trzeba przyznać, ze najwięcej inspiracji płynie ze Skandynawii.
Co ciekawe La Marotte to grupa popularna wśród ludzi słuchających w Niemczech tzw. średniowiecznego rocka, czyli muzyki łączącej brzmienia dawne z cięższym graniem. Tymczasem tu, mimo ze inspiracje brzmieniami sprzed wieków są obecne, mamy raczej do czynienia z inspiracjami folkowymi, dużo młodszymi. Sprawia to, że tak jak sięgną z ciekawością po ta płytę miłośnicy Corvus Corax, tak i fani Hedningarny czy Garmarny znajdą tu znajome nutki.
Choć zdaję sobie sprawę, że niemiecka scena folkowa jest szalenie różnorodna, rzadko się jednak zdarza, żeby jakiś zespół wychodził obronną ręką z tak różnorodnego pola manewrów. Tymczasem La Marotte radzą sobie bardzo dobrze, nawet wówczas gdy nie ograniczają się do rejonów bratniej Europy północnej.

Rafał Chojnacki