Punk folkowa mieszanka prosto z Węgier, to prawdziwy cios między oczy. Jest tu wszystko, do czego przyzwyczaiły nas liczne kapele mieszające celtyckiego folka z punk rockiem. jednak różnica jest taka, że Bohemian Betyars wzięli na warsztat własną muzykę ludową, miejskie klimaty i ducha artystycznej bohemy.
Już na poprzedniej płycie, debiutanckim albumie zatytułowanym po prostu „Bohemian Betyars”, zespół pokazał jak rozgrzać do czerwoności miłośników punk-folkowego grania. „Stone Soup”, to płyta, która jest logiczną konsekwencją tamtych nagrań.
Gdybym miał wskazywać na inspiracje węgierskich muzyków, należałoby przede wszystkim wymienić tu nazwę Gogol Bordello. Trzeba jednak przyznać, że Bohemian Betyars są mimo wszystko odrobinę bardziej zakorzenieni w scenie hardcore. Czasem zaś trzymają emocje w cuglach. Nie jest to jednak zarzut, ponieważ energicznych momentów na tym krążku nie brakuje („200 BPM”, „Amok” i wiele innych). Jednak tam, gdzie grają nieco spokojniej („Ködös”, „Betekintő”), pokazują, że potrafią zagrać coś więcej, niż tylko punkową odmianę bałkańskich melodii. Udowadniają, że żywiołowa muzyka nie oznacza jedynie szaleńczych galopad perkusji, co należy poczytać im za sporą zasługę.
Na pewno nie jest to muzyka dla wszystkich, ponieważ ludzie o słabych nerwach prawdopodobnie nie przetrwają pierwszego utworu. Jeżeli jednak ktoś lubi cięższe granie w folku, to może z przyjemnością zapoznać się z tym materiałem. W niektórych utworach spokojne i agresywne elementy się przeplatają („Mindenmindegyitt”, „Flying down”, „Run Away?!”), tworząc nową jakość. Nie zmienia to jednak faktu, że całość jest przeznaczona dla uszu oswojonych z mocnym rockiem.

Rafał Chojnacki