Angielska grupa The Dolmen sięga do tradycji irlandzkiego i brytyjskiego folk-rocka, by zaczerpnąć z niej muzyczne tematy, służące do opowiedzenia ciekawych historii. Dotyczą one głównie celtyckich legend oraz pogańskich wierzeń, które są muzykom tej formacji szczególnie bliskie.
Bez względu na zawartość ideologiczną płyty, stanowi ona ciekawy zbiór tekstów, pokazujących z antropologicznego punktu widzenia jakie tematy są dziś ważne dla współczesnych pogan. Okazuje się, że są oni mocno zanurzeni w historii, gdyż wierzą w jej kontynuację. Świat legend jest dla nich żywy nawet dziś.
Są tu zarówno utwory mocno osadzone w tradycji folkowej („Piper of Souls”, „Ou Na Na”), jak i takie, które zawierają po prostu kawał dobrego rockowego grania („Midwinter Dances”).
Wiele wskazuje na to że grupa The Dolmen dobrze czuje się w obu tych wcielaniach. Niekiedy łączy je w folk-rockowy muzyczny konglomerat („Eye of the Morrigan”, „Witch Blessing”).
Są też utwory znajdujące się niejako obok głównego nurtu muzyki zespołu. Niekiedy dodają one kolorytu (jak „Wytchlord My Lover”), innym zaś razem przypominają o tradycji balladowej, w której to opowieść była najważniejszym elementem pieśni („Circle of the Stag”).
Wiele wskazuje na to, że muzycy do perfekcji opanowali formułę muzyczną, w której się poruszają. Słychać, że wiedzą czego chcą i mają środki by zagrać tak, jak to sobie wyobrażają. To duży komfort, zarówno dla muzyków, jak i dla słuchaczy, którzy otrzymują świetne przygotowaną muzykę. Nieco eklektyczną, ale wciąż bardzo dobrą.

Rafał Chojnacki