Zebranie informacji na temat grupy Pied Pipers, której nagrania znalazły się na tej płyie nie było łatwe. Przede wszystkim dlatego, że istniała również popularna amerykańska grupa o tej samej nazwie, tylko z przedrostkiem „The”. Drugi powód jest równie prozaiczny: folkowy zespół Pied Pipers pochodzi z Niemiec i od dawna nie istnieje. Nawet namierzenie grających w nim muzyków nie jest takie łatwe. Na szczęście okazało się, że udało się znaleźć jednego z nich, okazał się naszym starym znajomym, który pochodzi ze Szwecji.
Dag Westling – o nim bowiem mowa, jest mi dobrze znany z irlandzko-szwedzkiej formacji Eitre, która wydała bardzo dobrą płytę zatytułowaną „The Coming of Spring”. Muzyk ten pojawił się również na krótko w składzie amerykańskiej grupy wykonującej muzykę celtycką, The Golden Bough, którą prowadzą harfistka Margie Butler i gitarzysta Paul Espinoza. Obecnie gra z grupą Quilty. W jego muzycznej biografii pojawiają się jednak nie tylko zespoły folkowe, ale również art-rockowe (Pierre Moerlen`s Gong) czy wykonujące muzykę alternatywną (Tribute).
W Pied Pipers Dag współdzielił obowiązki szefa z miejscowym muzykiem, Berlińczykiem o nazwisku Michael Wolter. Po rozpadzie Pied Pipers Wolter poszedł w jazz, a Westling z mniejszym lub większym skutkiem powraca co chwilę do folku.
Niemiecka formacje Pied Pipers nagrała tylko jedną płytę dla niemieckiej wytwórni ARC. Wydawnictwo to słynie z ciągłego wznawiania co lepszych albumów swoich wykonawców, zazwyczaj w odmienionej szacie graficznej, często też pod nieco innym tytułem. Recenzowana tu płyta „Music from Ireland & Scotland”, wydana w 2006 roku była już wcześniej wydana pod tytułem „Scottish & Irish Music”. Same nagrania pochodzą z roku 1978 (!) i prezentują muzykę zagraną dość surowo. Odbiega ona nieco od tego co wówczas grywały zespoły irlandzkie, ale trzeba przyznać, że ma swój interesujący styl.
Mimo że znalazły się tu tak znane utwory jak „Parcel of Rogues”, „Twa Corbies” czy „Ye Jacobites”, to jednak nie da się zaliczyć tego albumu do zestawów typu „the best of…”. I bardzo dobrze, ponieważ być może dzięki temu muzyka tej grupy nie utonie w setce innych podobnych wydawnictw. Trochę by było szkoda.

Rafał Chojnacki