Moda na celtic-punk zaczyna powoli ogarniać większą część świata – na dobrą sprawę nie słyszałem celtyckich przytupów chyba tylko z Afryki. Czy to dobrze czy to źle pozostawię do rozstrzygnięcia komu innemu, ograniczając się do chłonięcia dźwięków z gatunku tych dobrych. Zapewne do takiego gatunku należą piosenki prezentowane przez szwedzką grupę Sir Reg. Co tu dużo gadać, do takiego grania albo się ma dryg albo nie – oni na szczęście mają, choć słychać że są to dopiero nieśmiałe początki. Początki w których jednak drzemie spory potencjał. Już otwierający krążek „Feck The Celtic Tiger” ma niezłego kopa. Fajnie pobrzmiewa banjo i mandolina, do przodu gna sekcja rytmiczna. Jest też wpadająca w ucho melodia i wokalista którego śpiew natychmiastowo kojarzy się z manierą Paula McKenzie. Podobnie sprawa się ma w „Arrive On St. Patrick’s Day” czy „Drink Up Ya Sinners” – zdecydowanymi faworytami z tego krótkiego krążka. Krążka który ani nie nuży ani nie powala, ale pozwala wierzyć w Sir Reg. Myślę że przed nimi jeszcze sporo sukcesów, a póki co – zachęcam do odsłuchania ich debiutu !

Marcin Puszka