Holloenek Hungarica – piątka muzyków z Debreczyna pałających się muzyką dawną właśnie wypuściła na rynek następcę ciekawego debiutu „Szarnyalas”, krążęk „Mors In Virgo”. Jeśli wydaje sie Wam że jest to kolejne wydawnictwo z muzyką średniowieczną na dudy, flety i bębny – macie rację. Ale prócz tego Węgrzy dokonali na „Mors In Virgo” pewnej rewolucji brzmieniowej jeśli chodzi o tego typu muzykę.
Płyta zaczyna się od „Ifju Boszorkany Dala” – utworu z fantastycznym wokalem nowej na pokładzie, Laury Weixelbaum. Pieśn to urokliwa, ale dość typowa. Ogień zaczyna się dopiero od drugiego numeru, „La Maitre De La Maison”. Holloenek Hungarica gra potężnie, mocno, mimo iż akustycznie, to wręcz metalowo. Masywne brzmienie dud, agresywna i rozpędzona sekcja bębniarska a do tego szalejące gdzieś w tle buzuki robią wrażenie – tak grającego zespołu muzyki dawnej jeszcze nie słyszałem. Oczywiście duża w tym zasługa ciekawej produkcji, którą zajął się Ferenc, człowiek który w HH gra na buzuki i dudach, a na codzień jest gitarzystą death-metalowego zespołu. Niemniej jednak słychać również, że i sami muzycy postanowili zagrac nieco agresywniej, mocniej. Z resztą, wszelkie ich ciągoty w stronę muzyki folk-metalowej zdradza ostatni numer na płycie, dołączony w postaci bonusa, „Zubronicus” czyli sztandarowy hit „Andronicus” wsparty przez bas, perkusję i gitarę elektryczną.
Pomijając już soczyste i potężne brzmienie, warto zwrócić uwagę na trzy wokalne numery na tym krążku, czyli wspomniany wcześniej „Ifju Boszorkany Dala”, „Vittrad” oraz „Ai Vis Lo Lop”. Wszystkie te pieśni są fascynujące głównie z jednego względu – wokalu Laury. O ile na krążku „Szarnyalas” mieliśmy męski wokal, to choć był poprawny, to niczym specjalnym nas nie porywał. Tutaj można co i raz zachwycać się wspaniałymi wokalami Laury – ma ona potężny głos, czasami urokliwy a czasami pełen drapieżności. Zdecydowanie dobrym pomysłem było przyjęcie jej w szeregi Holloenek Hungarica.
„Mors In Virgo” to bardzo dobry krążek, dobrze nagrany, świetnie brzmiący, ciekawy i przede wszystkim nie nużący – trwa niecałe 35 minut, ale to wystarczająca dawka jeśli chodzi o tego typu granie. Jeśli uda się Wam gdzieś znaleźć tą płytkę – nie zastanawiajcie się zbyt długo czy ją nabyć.

Marcin Puszka