Pierwszy rzut oka na wizualną stronę płyty budzi w odbiorcy sporo oczekiwań. Tytuł płyty od razu wymusza na nas konotacje bluesowe. Nazwa grupy Na Drodze kojarzy się z piosenką turystyczną, zaś udział w nagraniach basisty Romana Ziobro, instrumentalisty klasycznego składu Starego Dobrego Małżeństwa, kieruje nasze myśli w stronę poezji śpiewanej. Fakt, że zespół ten nagrywał wcześniej z Joanną Pilarską, potęguje to wrażenie. Jedak już tytuły poszczególnych utworów dają nam do zrozumienia, że jesteśmy na planie jakiegoś westernu. Co tu się dzieje?
Legenda mówi, że w 2009 roku lider zespołu, Arek Zawiliński, wstąpił na piwo do słynnej „Siekierezady” w Cisnej, gdzie znalazł temat na nowy album. Bohaterami omawianej tu płyty jest dziewięciu autentycznych Bieszczadników, ludzi, którzy wrośli w tamtejszy klimat. Cała dziewiątka miała swoje miejsca w „Siekierezadzie”, a dziś wędrują po niebieskich połoninach, patrząc z góry na nasz najgorszy ze światów.
Pomysł na płytę jest tyleż prosty, co przewrotny. Rafał Dominik, jeden z właścicieli „Siekierezady”, pisarz i poeta, zadbał o stronę liryczną albumu, tworząc teksty, w których dziewiątka miejscowych oryginałów zostaje przeniesiona w świat… dzikiego zachodu. Arek Zawiliński napisał do tych tekstów odpowiednią muzykę, w której aż kipi od amerykańskiego folku (a nawet folk-rocka!), country i bluesa. Jest nutka poezji z połonin, są pieśni drogi, ale dominują mroczne opowieści o życiu, śmierci i wolności. Są w nich szulerzy, rewolwerowcy, grabarz a nawet Indianie. Zestawienie jest niesamowite, ale okazuje się, że sprawdza się wyśmienicie.
Warstwa instrumentalna również jest bardzo ciekawa. Być może czasem nie zaszkodziłoby rozbudowanie instrumentarium, ale z drugiej strony bardzo podoba mi się unoszący się nad albumem duch bitników. jest tu miejsce dla Boba Dylana, Woody Guthriego, Nicka Cave’a, a nawet czarnych muzyków z Delty.
To jedno z najciekawszych odkryć tego roku.

Rafał Chojnacki