Jak określić muzykę graną przez rosyjską grupę White Owl? To szalenie proste – sami dają nam odpowiedź: folk rock celtic pop dance folkrock folkpunk violin fun eclectic. Trochę enigmatyczne? Niewątpliwie, ale na pewno prawdziwe.
„Pepper” to jak dotąd ich ostatni album studyjny. Charakteryzuje się eleganckim brzmieniem, momentami zbliżającym ich do brytyjskiej grupy the Levellers.
Autorskie utwory, takie jak „Just Chains”, „Good Old Spider” i „Personal Jah” pokazują spory potencjał kompozytorski tej moskiewskiej kapeli. Szkoda jednak że świetnie zaaranżowane i zagrane piosenki, takie jak „Lord Of The Dance” potrafią zepsuć nieznajomością całości tekstu. Honoru celtyckich brzmień broni jednak rewelacyjnie zagrana „Cunla”. Powiem tylko, że grupa U2 mogłaby zamieścić ten utwór w takiej aranżacji na jednej z ostatnich płyt.
Ciekawe są za to poza celtyckie inspiracje. Pieśń „Miksi Ne Neijot” pochodzi z Karelii, jest tak ciekawie zagrana, że może warto byłoby nagrać całą płytę w takim klimacie. Z drugiej strony nie byłoby dobrze, gdyby miało zabraknąć takich smaczków, jak włoska melodia „La Rotta” (u nas znana m.in. z opracowania grupy Open Folk).
Pomysł na fińskie pieśni „Korppi” i „Kannunkaataja” to kolejny przykład, że nieoczywiste inspiracje to dobry kierunek. Zaskoczeniem może być pomysł na piosenkę „Fifteen Men On Dead Man’s Chest” – piracki kawałek w stylistyce gangsta rap/folk-metalu? Tego na pewno jeszcze nie było.
Album kończy dość zachowawcza folk-rockowa wersja „Rising Of The Moon”, nagrana raczej dla zabawy. Sporo tu smaczków, ale rewelacji nie słychać.
„Pepper” to jednak świetna płyta. Bardzo świeża i pomysłowa. Mam nadzieję, że kapela ta zacznie się w końcu u nas od czasu do czasu pojawiać. Warto ich zaprosić.

Rafał Chojnacki