Jenna jest debiutantką na rynku fonograficznym. Gra, śpiewa, pisze piosenki – a niewiele brakowało, a stałaby się jednym z wielu trybików w machinie jednej z licznych korporacji. Dziś sama dziękuje Brigid, swojej celtyckiej muzie, za to że zmieniła swoje plany co do Jenny. Kiedy w 2003 roku urodziła się jej córka, młoda matka nie wróciła już do pracy w korporacji, zajęła się tym, co kocha najbardziej, muzykowaniem.
Na debiutancką płytę przyszło jej czekać jeszcze cztery lata, ale czasu tego bynajmniej nie zmarnowała. Na „Crossroads” zamieściła czternaście autorskich utworów, które swoim klimatem przywodzą magiczną muzykę grupy Clannad z okresu płyty „Legend”, jednak z mniejszą ilością klawiszowo-filmowych pasaży. Usłyszymy za to sporo folkowych instrumentów, takich jak whistle, harfa czy banjo.
Tematycznie album ten wpisuje się w bardziej pogańskie spojrzenie na muzykę celtycką. Nic w tym dziwnego, autorka sięga bowiem do legendarnych, a więc przedchrześcijańskich czasów.
Spore wrażenie robi tu kompozycja „Herne”, która kojarzy się oczywiście z postacią rogatego boga, znanego z serialu o Robinie z Sherwood. Jednak pozostałe kompozycje również są warte uwagi słuchaczy. Polecam gorąco!

Rafał Chojnacki