Ten zespół powinien się pojawić na krakowskim festiwalu Shanties. Ciekawe i nowoczesne spojrzenie na muzykę bretońską, dobre, autorskie piosenki – w wszystko to widziane od strony morza.
Co prawda „Les cent ciels” to tylko czteroutworowa EP-ka, jednak pokazuje świetne kompozycje i eleganckie pop-folkowe aranżacje, w których nie brakuje śladów celtyckiego rocka i funky.
Lekkie brzmienia „Marée noire” równoważy mocniej i mroczniej zagrana „Le chant des sirenes”. W „Bézed’h” opętańcze skrzypce brzmią jak w The Levellers, zaś „Chouchen” to radosne folkowe granie w szantowym stylu – zaśpiewy i odpowiedzi chóru.
Jeżeli muzyka Bézed’h brzmi tak również na długogrającym albumie, to ja to kupuję!

Rafał Chojnacki