Album „Anywhere But Home” nosi zgrabny podtytuł „Tales of Sailor’s Life” – i rzeczywiście większość zawartych tu utworów kręci się wokół tematyki okołomorskiej.
The Porters to niemiecka grupa punk-folkowa, która korzeni swojej muzyki dopatruje się w brzmieniach zarówno zespołu The Pogues (znalazł się tu nawet cover ich balangowej „Fiesty”), jak i współczesnych kapel punkowych czerpiących z nurtu celtyckiego. Dropkick Murphy’s czy Flogging Molly to nazwy, które kojarzą się z ich graniem od pierwszych taktów. Nic dziwnego, w końcu The Porters to folkowy side-project muzyków punkowej grupy 4 Promille.
Album „Anywhere But Home” zdecydowanie różni się od debiutanckiego „A Tribute To Arthur Guinness”, wydanego w 2002 roku. Na debiucie sporo było coverów i utworów tradycyjnych. Na drugiej płycie grają już dwanaście własnych piosenek.
Nazwa „The Porters” zobowiązuje zespół do granie muzyki nadającej się do piwnych imprez. Napisane przez członków grupy kawałki świetnie się do tego nadają. Niekiedy okazuje się nawet, że melodyjny punk jest tylko przykrywką dla utworów w których folkowa nuta jest mocno ukryta („Lady Whiskey”, „Too Many Pints Of Guinness” i „We Call It Punk”). Dominują jednak utwory folkowe zagrane na ostro. Najciekawiej brzmią te, w których pobrzmiewają melodie kojarzące się z ostrzej zagranymi kompozycjami The Pogues (wśród nich są choćby: „The Legend Of The Lost 47 Sons”, „A Leak In My Heart”, „Going Nowhere”, „The Wings Of A Swallow”). Czasem przyplącze sie tu nawet jakaś ballada („Crying In My Beer”, „Cheating At Solitaire” i „Bantry Bay Boozer”), dominują jednak żywsze klimaty.
Niemieccy muzycy musieli sporo godzin spędzić przy muzyce zespołu Shane’a MacGowana, gdyż wiele ich kompozycji pasowałoby na kolejne albumy tej klasycznej kapeli. Jako że są to w większości autorskie utwory, to na pewno warto ich posłuchać.

Taclem