Gdy widzę nazwiska takie jak John Renbourn i Jacqui McShee, to przed oczyma staje mi momentalnie klasyczna nazwa: Pentangle. Album „Maid In Bedlam” nie jest co prawda krążkiem tej słynnej psycho-folkowej grupy, został zarejestrowany po rozpadzie tej formacji i Johna i Jacqui wspierają tu inni muzycy: Tony Roberts, Sue Draheim (swego czasu współpracująca z Richardem Thompsonem, obecnie wsierająca folkową grupę Golden Bough i folk-rockowy zespół Tempest Liefa Sorbye) i Keshav Sathe (muzyk z Bombaju, współpracujący głównie z jazzmanami, członek jednego ze składów Pentangle).
Sięgając po angielskie utwory ludowe i odrobinkę muzyki dawnej Renbourn wykonał podobną robotę, jak w przypadku swoich dawniejszych nagrań, m.in. tych z Bertem Janschem. Odrobina jazzu, świetne motywy perkusyjne (tabla!) i bardzo dobra dyspozycja głosowa wokalistki, to niewątpliwe atuty tej płyty.
„Maid In Bedlam” mógłby być jednym z najlepszych albumów Pentangle, częśc z tych utworów zreformowany zespół pod przewodnictwem Jacqui (jako Jacqui McShee’s Pentangle) grywa z resztą czasem na koncertach.

Taclem