Tylko cztery utwory (piąty to remiks pierwszego), ale to chyba wystarczy, by każdy kto lubi mocną (nie zawsze przesterowaną), a jednak ambitną muzykę, dał się uwieźć brzmieniom Żywiołaka. Połączenie bardzo różnych inspiracji ze słowiańskimi elementami demonologiczno-folkowymi dało w tym przypadku niesamowity efekt.
Zostajemy zaproszeni do starej karczmy, gdzie stworzenia rodem z Leśmianowskiego Zaświata czułyby się jak u siebie w domu. Tam właśnie rozgrywa się akcja „Psychoteki”. Z resztą w chwilę później pojawiają się Świdryga i Midryga, wprost z poezji mistrza ludowej grozy. Jeszcze bardziej mrocznie jest w „Pogaństwie”. To niemal jak In Extremo, tylko bez gotycko-metalowych blastów.
Rewelacyjna psychodelia pieśni „Świdryga i Midryga” pokazuje jak ważna jest przejrzysta produkcja przy tego typu muzyce. Udało się całośc zarejestrować bardzo selektywnie, nie tracąc specyficznej, mrocznej aury tej kompozycji.
Żywiołak zaostrza apetyt na pełnowymiarowy album. Zdecydowanie zasłużyli już na wydanie płyty.

Taclem