Kiedy umieszczałem pierwszy raz ten krążek w odtwarzaczy Roger Drawdy był dla mnie obcym facetem. Kiedy skończyłem wsłuchiwać się w jego muzykę, stał się już moim kumplem.
Zespół Firestarters Rogera Drawdy’ego, to kapela, która osadziła irlandzką muzykę głęboko w tradycji… amerykańskiego rocka. Słyszymy tu zarówno rockową sekcję (bas i perkusja), jak i irlandzki bodhran. Wszystko brzmi jednak niezwykle lekko i selektywnie. Ta sztuka nie każdemu się udaje.
Piosenki zawarte na tej płycie, to bez wyjątku kompozycje Rogera. Lekkie, czasem nawet pop-folkowe piosenki, prowadzą nas przez inkrustowany celtyckimi ornamentami świat. Piękny „Hallowed Ground” czy nieco niepokojący „Wasteful Children”, to tylko niektóre z ciekawych utworów. Właściwie nie ma tu złych piosenek, są tylko takie, które nie każdemu przypadną do gustu (jak „Divided”).
Okładka albumu może nieco zmylić. Taka stylistyka kojarzy się raczej ze złotymi latami psycho-folka. Tymczasem muzyka na tej płycie jest zupełnie inna.

Taclem