Grupa Shooglenifty już dawno przestała szokować, czasem jeszcze czymś zaskoczy, ale generalnie wiadomo już, że wykręcona muzyka jaką proponują, to ich własny styl. Połączenie rozmaitych motywów z celtyckim graniem zdaje się przychodzić im z tak niezwykłą łatwością, że aż trudno w to uwierzyć.
Sporo tu elektroniki, która subtelnie łączy się z folkowym, akustycznym graniem. To słychać już od otwierającego album utworu „McConnell’s Rant”.
Sporo tu celtyckich wycieczek w różne rejony. „Excess Baggage”, „The Eccentric” czy „Jane’s Dance” to najlepsze przykłady takich właśnie utworów.
Czasem zaś, jak w „Charlie and the Professor” mamy nawiązania do bardziej tradycyjnego irlandzkiego grania, niemal w stylu celidh, tylko nieco nowocześniej pomyślanego.
W takim zestawie uderza nas tradycyjnie brzmiąca instrumentalna ballada „Laureen’s Tune”, w której znika elektronika i rockowe wstawki. Zespół brzmi tu niemal jak Planxty w swoich najlepszych latach.
Warto też zwrócić uwagę na inny utwór, który odstaje od pozostałych tempem, jest wolniejszy, nieco majestatyczny i doskonale się go słucha, mimo ciężkiego, powolnego rytmu. To „Walter Douglas MBE”, przedostatni utwór na płycie.
Shooglenifty nagrali kolejną świetną płytę i chyba nikt tym faktem nie będzie zbytnio zaskoczony. Mam wrażenie że pomysłów mają w głowach jeszcze bardzo, bardzo dużo. Oby tylko chciało im się realizować je w formie tak udanych albumów, jak „Troots”.

Taclem