Przysłuchując się po raz któryś z kolei płycie norweskiej grupy Vajas doszedłem do wniosku, że do takich dźwięków potrzeba nie lada wyobraźni muzycznej. Elementy składowe charakterystycznego brzmienia zespołu bardzo ciekawie się komponują. Powstała w ten sposób płyta mroczna, ale przepełniona bardzo ciekawą energią.
Na polskim rynku rzadko trafia się na płyty ze śpiewem Saamów. Joik, to technika trudna do opanowania, często nagrania z takim śpiewem brzmią surowo i bardzo sucho. Tymczasem Vajas ma swoją wizję muzyki świata i realizuje ją bardzo konsekwentnie.
Kluczową personą zespołu, przynajmniej jeśli mówimy o ogólnym zamyśle brzmieniowym muzyki, jest Nils Johansen. Miłośnicy ambitnej elektroniki kojarzą go zapewne z projektu Bel Canto, z którym przez lata był związany. Ambientowe brzmienia dodają muzyce niesamowicie dużo przestrzeni. Wokal Ánde Somby’ego, tradycyjny saamski joik nadaje tym przestrzeniom mrocznego klimatu, kojarzącego się z szamańskimi pieśniami.
Słuchałem niedawno folkowej grupy Wimme, również wykorzystującej w swojej muzyce współczesne brzmenie joik. Nie sądziłem, że dwa projekty sięgające po ten sam środek wyrazu mogą się aż tak bardzo różnić. Zarówno Wimmu jak i Vajas to jednak grupy stawiające na oryginalność. Niebanalne znaczenie ma tu sam pomysł, nowa koncepcja spojrzenia na muzykę ludową.

Taclem