Już sama nazwa tego zespołu kojarzy mi się z mrocznymi baśniami autorstwa braci Grimm. Być może to mylne skojarzenie, jednak ognisty metal w połączeniu z instrumentarium charakterystycznym dla muzyki dawnej daje nam w rezultacie efekt w postaci dźwięków kojarzących się raczej z ciemną stroną ludzkiej natury.
Recenzowana tu płyta to debiutancki album tego projektu, wcześniej dysponowali jedynie demówkami, a jedna z ich piosenek znalazła się na kompilacyjnej płycie „Dark Spy Compilation Vol. 12”, gdzie Ingrimm pojawili się obok takich rasowych kapel metalowych, jak Suicide Commando, Dekadenz czy High Priestess.
Ingrimm spodoba się pewnie głównie fanom metalu, ale elementów folkowych jest tu na tyle dużo, że miłośnicy folku, którzy nie boją się cięższych brzmień, powinni znaleźć tu coś dla siebie.

Rafał Chojnacki