Kanadyjska wokalistka i autorka piosenek, znana jako Marcomé prezentuje nam pierwszy ze swoich dwóch albumów, w wersji zremasterowanej. Artystka zabiera nas w magiczny rejs po siedmiu morzach.
Eteryczne brzmienia powinny spodobać się przede wszystkim fanom Enyi i bardziej mistycznego okresu w dziejach grupy Clannad. „Seven Seas” nawiązuje bowiem do podobnej poetyki. To świat eterycznych brzmień, pięknych pieśni i ulotnych, sennych wizji jakie zsyła na nas muzyka.
Po wstępie, wprowadzającym nas w odpowiedni nastrój otrzymujemy pierwszą z piosenek, nosi tytuł „Yeku” i jest singlem promującym album. Rzeczywiście ten spokojny, pełen nawiązań do muzyki świata utwór można uznać za reprezentatywny dla albumu.
„Seven Seas” to płyta lekka, ale bynajmniej nie błaha. Piękne wokalizy i płynące powoli, lub też snujące się w wesołym tańcu melodie, to atut działający na korzyść albumu Kanadyjki. Nie stanowi ona póki co zagrożenia ani dla Loreeny McKennitt ani dla Enyi, ale gdyby zdecydowała się nagrać album z większą ilością instrumentów i z zaproszonymi gośćmi, efekt mógłby być jeszcze bardziej interesujący.

Taclem