Olsztyńska grupa Shantaż dała już o sobie znać kilka lat temu albumem „Szaleństwa Majki Skowron”. Tym razem tytuł płyty również odnosi się w pewnym sensie do jakiegoś wycinka szeroko pojętej pop kultury. Jest to bowiem parafraza piosenki z repertuaru Krzysztofa Klenczona.
Nowy zestaw piosenek Shantażu, to w przeważającej większości radosna twórczość z gatunku tzw. szanty szuwarowo-bagiennej z odrobiną folk-rockowych naleciałości.
Ta muzyka doskonale odnajduje się w mazurskich tawernach. Ale skoro już jesteśmy w tawernie, to nie może obejść się również bez „morskich opowieści”. Na szczęście tym razem nie są przedstawione w postaci historii o tym co zrobimy z pijanym żeglarzem. Jest za to ciekaw historia o wielorybie („Moby Dick”).
Celtyckie elementy w twórczości mazurskiego zespołu to nic nowego. Poprzednia płyta też nie była wolna od takich motywów. „Ciągnij ją” to irlandzki „Dullaman”, znany m.in. z repertuaru kultowej grupy Clannad. Tekst dopisano mazurski, ale udział w nagraniach Marka Kwadransa z grupy Shannon dodaje nieco celtyckiego charakteru sekcji rytmicznej. Gra on też w piosence „Parszywy los”, która również pochodzi z repertuaru starego Clannadu. To z resztą najciekawszy utwór na całej płycie. Kolega Marka, Marcin Rumiński z tejże samej kapeli gości w dwóch innych utworach. Pierwszy z nich, to bardzo dobra „Szanta z minutami” (cover piosenki „Ain’t No Sunshine” Billa Withersa, znanej u nas przede wszystkim z wersji Budki Suflera, jako „Sen o dolinie), drugi zaś, to autorskie „Okulary na tęsknotę”, które nabrały bardzo celtyckiego klimatu.
Muzycznie jest tu dość ciekawie. Oprócz folku mamy kabaretowego bluesa („Mazurski blues”), jest klimat piosenki autorskiej („Bo, ta łódka nazywała się „Poezja””, „Piosenka na „do widzenia””), pastisz („Sexbom”, „Titanic”) a nawet country z odrobiną folkowej nuty („Halo”). Ten ostatni gatunek, to nie przypadek producentem płyty jest bowiem Cezary Makiewicz, znany wykonawca country i bluegrass.
Jest to niewątpliwie krok do przodu, choć nie da się powiedzieć o tym albumie więcej, niż „fajna płytka”. Pomysł takiego mazurskiego grania jest już nieco archaiczny. Grupy takie jak Wodny Patrol, Zejman i Garkumpel a przede wszystkim Spinakery w dużej mierze wyczerpały szuwarowo-bagienną koncepcję. Ale posłuchać warto, zwłaszcza dlatego, że zespół stara się być oryginalny.

Taclem