Holendrzy z Lirio rozpoczynają bardzo spokojną kompozycją w której słyszymy przede wszystkim doskonałą grę na akordeonie diatonicznym. Odnoszę wrażenie, że na północnym zachodzie kontynentu europejskiego instrument ten staje się szalenie popularny wśród zespołów folkowych.
Akordeon diatoniczny okazuje się bardzo ważny w muzyce Lirio, ale to nie on decyduje o całym kształcie kompozycji. Tak naprawdę warunki dyktują tu gitara i kontrabas. Chociaż może słychać te instrumenty mniej niż akordeon i skrzypce, to jednak właśnie spokojne, łagodne tło, które tworzą decyduje o klimacie zamieszczonych na płycie kompozycji. Aż dziw bierze, kiedy dowiadujemy się, że kontrabasista Tom van der Zanden nie jest stałym członkiem zespołu.
Również doskonały wokal Iris Ficker („Het regende zeer”, „Morgensterre”) tak dobrze wpasowany jest w muzykę Lirio, że chyba grupa powinna się zastanowić, czy z tria nie przeistoczyć się w kwintet.
Oprócz muzyki holenderskiej i kompozycji autorskich instrumentaliści Lirio sięgają też po brzmienia bretońskie. Nadają im jednak zdecydowanie autorski charakter, przez co płyta zdecydowanie zyskuje na spójności.
Ciekawie dzieje się, kiedy nagle pojawiają sie dudy („GutmuntPolka”). Wesoła polka zagrana na nich, to radość dla uszu, a i nogi chętnie potupałyby do rytmu.
Lirio to dla mnie odkrycie. Warto się taką muzyką podzielić, dlatego podaję w dziale z linkami podajemy adres ich strony, gdzie można posłuchać kilku utworów.

Taclem