Kolory dominujące na okładce tej płyty mówią nam wiele o muzyce jakiej możemy się spodziewać po albumie o butnym tytule . Najwyraźniej holenderska kapela zamierza zaprezentować nam muzykę rodem z Zielonej Wyspy.
Płytę otwiera pubowy evergreen „Streams Of Whiskey”, napisany i wykonywany z powodzeniem przez grupę The Pogues. To jeden z najczęściej przerabianych utworów autorstwa Shane’a MacGowana. Z repertuaru tej grupy pochodzi też jeden z późniejszych utworów, zatytułowany „Fiesta”. O ile muzyka zagrana jest dość wiernie (fani Poguesów nie będą urażeni), to o odmienności brzmienia zdecydował w przypadku tych piosenek całkiem inny wokal śpiewaka Folkaholics. Na szczęście mimo odmiennej barwy doskonale nadaje się do pijackich przyśpiewek.
Pozostałe utwory to również gównie dość znane piosenki irlandzkie i szkockie. „Raggle Taggle Gypsy”, „Foggy Dew” i „Wild Rover” pobrzmiewają również w naszych pubach. Pierwsza z tych piosenek zagrana jest „pod Waterboys”, druga ostro przyspiesza, trzecia zaś ma zmienioną melodię – warto samemu poszukać z czego jest zaczerpnięta. Mi przy pierwszym przesłuchaniu na twarzy wykwitł olbrzymi uśmiech.
Rodzynkiem jest tu autorski utwór członków zespołu – Oh My Head”. To miło, że zespół już nieźle zakorzeniony w irlandzkim graniu próbuje robić coś autorskiego.
O ile w przypadku piosenek The Pogues Holendrzy postawili na wierne odtworzenie brzmienia punk-folkowych herosów, to inne piosenki noszą już na sobie autorskie piętno Folkaholics. Nie są to może skomplikowane aranżacje, ale tam gdzie obok tradycyjnych instrumentów i rockowej sekcji pojawiają się dęciaki, robi się ciekawie.

Taclem