Dawno nie widziałem tak nietypowo wydanej płyty – szesnastostronnicowa książeczka z pięknymi zdjęciami Islandii i niemal ani słowa o samym albumie. Pojawia się tytuł i wykonawca (na czternastej stronie), autorzy tekstów i muzyki, oraz podziękowania. Gdzieś tam jeszcze małymi literkami możemy przeczytać o tym kto jest wydawcą. I to wszystko.
Jak interpretować taką płytę? Czy to dodatek do albumiku? Raczej nie. A więc co? Myślę, że mamy po prostu skupić się na muzyce, a zdjęcia to ilustracja do tej nietypowej ścieżki dźwiękowej.
Folkowe i neo-folkowe klimaty, instrumentalne pasaże rodem z ambientu (często w jego mrocznej odmianie) i epickie zadęcie, to ciekawy przepis. Wszystko to wsparte śpiewem w starym skandynawskim języku. Dzięki takiemu zestawieniu powstała płyta niezwykła. Czasem jest wyjątkowo delikatna, innym razem podchodzi pod brzmienia industrialne.
Jeśli wspomnimy, że twórca Thelemy, Steindor Andersen, współpracował z grupami Sigur Ros i HÖH, to takie zestawienie brzmień raczej nas nie zdziwi.
Taclem

Dodaj komentarz