Płyta to nietypowa, próżno szukać jej w zwykłych greckich sklepach muzycznych, choć oczywiście na pewno znalazłoby się ją w Internecie – wiem, bo sprawdzałem. Dla mnie to dość wyjątkowa pamiątka. Kiedy bowiem pokonując małym samochodem kręte górskie dróżki udało mi się w końcu dotrzeć na szczyt jednego z najwyższych wzniesień na Krecie, moim oczom ukazał się stary grecki klasztor, zniszczony przez wojnę i upływ czasu. Dla Kreteńczyków to miejsce pamięci narodowej. W 1866 podczas powstania przeciwko Turkom w Moni Arkadiou schroniły się niedobitki greckiej partyzantki. Nie mając szans na obronę w ostatnim momencie powstańcy wysadzili sięw powietrze wraz z prochownią. Pozbawiony dachu pasaż, który kiedyś był miejscem męczeństwa Kreteńczyków do dziś budzi grozę.
Klasztor Moni Arkadiou należy do greckiej cerkwi, opiekują się nim mnisi, a znajdująca się tam świątynia posiada piękne zbiory bizantyjskiej sztuki sakralnej. Jednak od czasu zakupienia tam niniejszej płyty Moni Arkadiou kojarzy mi się przede wszystkim z muzyką. Zarejestrowane tu pieśni i opowieści nagrano właśnie tam, na trudno dostępnej górze, w otoczeniu wiekowych murów. „Epos Arkadyjski” to szesnaście pieśni i opowiadanych historii o dziejach klasztoru i powstania z roku 1866. Jest tu zarówno miejsce na muzykę sakralną, inspirowaną brzmieniami obrządku bizantyjskiego, w wykonaniu tradycyjnego chóru Pavlos Vlastos z pobliskiego Rethimnonu, jak i na folkowo brzmiące utwory z wykorzystaniem starych ludowych instrumentów.
Mimo że album wyposażony jest w 60-stronicową książeczkę, to jednak bariera językowa jest dla mnie trudna do przeskoczenia. Z mozołem jednak udało mi się doczytać czego dotyczą poszczególne utwory i opowieści. Stwierdzam, że na pewno warto zanurzyć się w muzyczną oprawę wycinka kreteńskiej historii, zwłaszcza że dla nas, Polaków, grecka walka o niepodległość powinna być wyjątkowo bliska.

Rafał Chojnacki