Folk? Country? Muzyka ilustracyjna? A może wszystkiego po trochu? Tak chyba trzeba byłoby zdefiniować album sygnowany przez amerykańskiego gitarzystę, Leigha Wyckoffa.
W chwilach kiedy autor tych kompozycji gra na gitarze z towarzyszeniem swojego zespołu i poza tym nic więcej się nie dzieje, mamy do czynienia z muzyką, przy której można się doskonale odprężyć. Spokojne, klawiszowe tło, delikatny, choć czasem trochę szybszy rytm różnych perkusjinaliów i dominująca nad tym gitara Leigha, to podstawa stylistyki tego albumu.
Ale zdarza się czasem że przenikają tu elementy muzyki świata. Czasem lekko jazzującej, czy jak byśmy dziś powiedzieli: chilloutowej.
Teoretycznie najmniej tu elementów muzyki country. Jednak okazuje się, że jest inaczej, gdy pojawiają się wokalizy, atmosfera płyty staje się jakby bardziej amerykańska.
„Moonlight Cafe” to bardzo stonowana płyta, powinna spodobać się wielbicielom takich instrumentalistów, jak Greg Joy czy Mark Powell, którzy mieszają elementy etniczne ze swoim przestrzennym graniem.

Taclem