Włoska grupa InChanto zwróciła na siebie moją uwagę już albumem „Amors”. Wówczas porównywałem ich granie przede wszystkim do irlandzkiego Clannadu. Tym razem, mimo że nie brakuje tej płycie magicznego, art-folkowego klimatu, to jednak brzmi ona nieco inaczej.
InChanto sięgnęli przede wszystkim po inspiracje z okolic Włoch, Sardynii i Malty. Celtyckie inspiracje ograniczają się tu do pewnego rodzaju myślenia o muzyce. Za przykład może tu posłużyć skoczna pieśń „Enemico amor”, w której partie instrumentalne kojarzyć mogą się z graniem bretońskim.
Nie brakuje tu utworów, które kojarzą się z poprzednią płytą zespołu. Jest też jednak sporo zupełnie nowego klimatu. Najwyrażniej zespół wciąż się rozwija.
„Citta sottili” to płyta nieco trudniejsza w odbiorze, niż „Amors”, nie umniejsza to jednak w żaden sposób jej wartości. To z pewnością dziełko godne polecenia.

Taclem