Zespół Finlaya MacDonalda oscyluje wokół folk-rocka z elementami jazzu i celitc funky. Na tej ostatniej ścieżce idą nawet o krok dalej, niż ich krajanie z Capercaillie. Dzięki jazzującej sekcji rytmicznej dają poczucie niesamowitego pulsowania tej muzyki.
Finlay MacDonald gra tu na różnych dudach (highland i border pipes) oraz na whistle. Jego wcześniejsze płyty, nagrane z genialnym szkockim jazzmanem-perkusistą, Johnem Rae, to dla mnie miód na uszy. Tym razem również mamy do czynienia z rewelacyjnym graniem.
Ponad czterdzieści minut muzyki, gdzie gównym instrumentem są dudy, to jak mogłoby się wydawać, ciężka sprawa. Okazuje się jednak, że dzięki nowoczesnym aranżom kolejnych wiązanek tańców słucha się z wciąż rosnącą ciekawoiścią. Dodano tu elementy charakterystyczne dla folkowych dźwięków innych nacji („Salsa`s”, „Bulgarian”), co doskonale urozmaica płytę.

Taclem