Wśród harfistek o celtyckich korzeniach Kristi Bartleson zaskakuje nie tylko pięknym, bardzo delikatnym głosem, ale również pewną odwagą muzyczna. Przede wszystkim wiąże się to z repertuarem płyty „The Willow Tree”.
Jak to często w takich przypadkach bywa album wypełnia mieszanka autorskich i tradycyjnych utworów. Nowość polega tu jednak na tym, że Kristi sięgnęła do tradycji amerykańskiej, nie angielskiej, irlandzkiej, czy szkockiej. Co prawda korzeni niektórych utworów (jak np. „Silver Dagger”) możemy doszukiwać się w Starym Świecie, jednak wersje, którymi inspirowała się harfistka należą do spuścizny amerykańskiej.
Muzycy zaproszeni przez Kristi Bartleson do nagrania tej płyty, to nie tylko folkowi specjaliści od etnicznych instrumentów (jak flety, tin whistle, bodhran czy quena), ale również jazzmeni. Stąd w niektórych utworach pojawiają się instrumentalne partie grane na saksofonie. Dodaje to sporo uroku, podobnie, jak wykorzystany w jednym utworze syntezator. Okazuje się, że jeśli używa się go z umiarem, to daje o niebo lepsze efekty. Dowodem może być zamieszczony na „The Willow Tree” utwór „Something New”.
Kristi jest również wspierana wokalnie, nie ma więc studyjnych nakładek, kilku brzmień tego samego głosu. Trzeba przyznać, że to jedna z najbardziej naturalnych płyt wydanych ostatnimi czasu przez znane mi harfistki. Dlatego też bez żadnych skrupułów gorąco ten album polecam.

Taclem