Już od pierwszych taktów płyta grupy Johna McSherry i Donala O`Connora urzekła mnie swoim brzmieniem. Z jednej strony otrzymałem bowiem granie tradycyjne, troszkę w stylu Planxty, czy nawet De Dannan, z drugiej słychac tu echa coel nua i granie zmierzające w kierunku lansowanym przez grupy takie jak Flook czy Solas.
Wirtuozeria grania obu tych muzyków, oraz świetne granie zaproszonych na nagrania gości, to gwarancja dobrego nastroju po przesłuchaniu płyty. Piękne brzmienia dud Johna czy skrzypiec Donala to wspaniałe partie celtyckiej muzyki. Płaczliwe brzmienia w „Both Ghe” czy też tęskne w „Anton” to majstersztyki celtyckiego grania.
Płyty takie jak „Tripswitch” pojawiają się na Wyspach raz na jakiś czas, zawsze dając nowy wiatr w żagle muzyce tradycyjnej. Szkoda, że w Polsce takiego grania naszej rodzimej muzyki jest bardzo mało.

Taclem